Tomasz Adamek w swoim wpisie nie tylko żali się na media, ale też im grozi. W "odpowiednim czasie" zapowiada wystąpienie przeciwko im na drogę sądową. Najwidoczniej nie podoba mu się to, że gdy był jeszcze czynnym bokserem, to sportowe media szybko zapomniały o jego przejażdżce na podwójnym gazie. Tymczasem, gdy został politykiem szybko nagłośniono, że został za to skazany na odebranie prawa jazdy, grzywnę i konieczność zainstalowania w samochodzie tzw. alkolocka.
W związku z tą sytuacją Adamek ubolewa na blogu: "W ostatnich dniach przeżyłem zmasowany atak tabloidów , czołowych postaci sportu polskiego i polityków na moją osobę. Fakt ogłoszenia mojego startu z listy Solidarnej Polski w wyborach do Parlamentu Europejskiego wyzwolił działania lustracyjne. Nagle, jak na zawołanie, pojawili się znawcy moich szans, możliwości, mojego sposobu na życie, czy na politykę. Dowiedziałem się z tzw. wiarygodnych źródeł o wielu zdarzeniach i ich przebiegu, o których dotąd nie miałem pojęcia. Świat fantazji i obłudy tabloidowej głoszony w ramach tzw. dorabiania gęby Adamkowi. Pomówienia tego rodzaju można pominąć milczeniem lub kierować pozwy do sądów. Zrobię jedno i drugie w swoim czasie".
I zadeklarował: "Postanowiłem jednak przyśpieszyć prace nad spisywaną od dawna autobiografią. Pomyślałem, skoro są chętni do pisania mojej biografii według własnych, tabloidowych zasad, to dam im odpór i w tej formie".
Adamek na blogu prezentuje także okładkę książki. Najwidoczniej spodziewa się, że będzie się dobrze sprzedawać, bo już teraz widnieje na niej znak "Bestseller 2014". Premiera książki na pewno zwróci uwagę mediów, co wspomoże Adamka w kampanii. Już teraz były mistrz świata jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i obecnych w mediach polityków partii Ziobry w tych wyborach.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS