- Jest masa recenzentów tej książki, którzy jej na oczy nie widzieli i znają tylko dzisiejsze omówienie z "Wprost", które wyjmuje dwa zdania z tej książki - mówił Piskorski w rozmowie. Polityk w książce, którą właśnie wydał, stwierdza, że kierowany przez Donalda Tuska Kongres Liberalno-Demokratyczny był finansowany przez niemiecką CDU.
- To jest spokojna, wyważona opowieść o tym, jak było i o tym, jak z kraju kierowanego zasadami Dzikiego Zachodu doszliśmy do całkiem niezłego standardu demokracji - tłumaczył Piskorski. Polityk uważa, że w książce nie wartościuje wydarzeń lat 90. - Tusk i Kaczyński byli elitą polityczną w latach 90. We wszystkich innych krajach europejskich nie ma tak długo funkcjonującej elity politycznej. Oni byli zawsze. Z ich punktu widzenia to może być demaskatorskie - powiedział.
- Równie niezadowolony z tej książki będzie Jarosław Kaczyński i wiele innych środowisk - stwierdził były współpracownik premiera. - Ja chciałbym - jako historyk - mieć takie źródła, tak otwarcie pisane. Niech Tusk napiszę swoją książkę, Kaczyński - swoją i będzie pan mógł - jako osoba wybitnie inteligentna - porównać to i wysnuć wnioski - dodał.
- Na razie wysnuwam takie wnioski: Paweł Piskorski, który walczy o mandat w Parlamencie Europejskim, chce, żeby było o nim głośno - odpowiedział prowadzący Jarosław Kuźniar. - To jest poniżej pańskiej inteligencji - odparł Piskorski.
- Ja wchodzę w rolę uczestnika tego procesu historycznego, ale również chciałbym mieć takie źródło, żeby o polityce tych 25 lat mówić prawdę. To nie jest książka, żeby uderzyć w Tuska. Mnie chodzi o, to żeby zrelacjonować prawdę - mówił i dodał, że jest to również książka o tym, jak sam ewoluował.
- Już tyle brudów i pomówień wylano na mnie, że się nie boję. Jakbym chciał atakować Platformę, to bym ją atakował, kiedy Platforma mnie atakowała. Dla Donalda byłem jakimś zagrożeniem i wtedy byłaby to zemsta. Dzisiaj po latach to nie ma wymiaru zemsty - mówił
Paweł Piskorski gościł dziś też w Polsat News, gdzie powtarzał podobne tłumaczenia na temat motywacji do napisania książki. - Ja relacjonuję prawdę tych 25 lat - mówił.
Prowadzący przytoczył fragment książki: "Zaczęły się pojawiać różnego rodzaju problemy z Donaldem, potrafił zapaść się pod ziemię, także w kluczowych momentach był nieosiągalny. Nowym dom, nagle zaczyna jeździć bardzo dobrymi samochodami, które pożyczał od różnych biznesmenów, naszych zwolenników. Gdy zaczęło się mówić, że samochody są od Stajszczaków czy Rzeźniczaka, to mi te nazwiska nic nie mówiły. Potem okazywało się, że Donald musi je szybko oddawać, bo zaczynają się kłopoty". - Będzie taka tendencja do wyjmowania pojedynczych zdań - odparł polityk.
- Porzućmy hipokryzję, a zwłaszcza mówię do tych, którzy dziś mówią, jacy są wspaniali i wielcy. Wyborcom taka lekcja historii się należy - dodał na koniec.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS