Wczoraj w przerwie gali bokserskiej w Legionowie Mateusz Borek rozmawiał z Tomaszem Adamkiem. Bokser oświadczył, że polskie sądy są zbyt wolne, i zamierza pozwać tygodnik "Wprost" w sądzie na Manhattanie.
Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski pisze do autora artykułu z "Wprost"
fot. Twitter
Adamek zapowiadał złożenie pozwu tuż po publikacji tekstu. "Powtarzanie pomówień i insynuacji stanowi naruszenie dóbr osobistych i obowiązującego prawa. Zamierzam dochodzić wysokiego odszkodowania" - napisał na swoim facebookowym fanpage'u. "Dziennikarze piszący tekst mieli świadomość, że autor pomówień przeprosił mnie za zawarte w książce insynuacje i wyrządzoną mi krzywdę. Okoliczność ta dodatkowo przemawia na ich niekorzyść" - stwierdził.
Dziennikarze "Wprost" na podstawie informacji od anonimowego oficera CBŚ i książki "Tomasz Adamek. Historia prawdziwa" opisali związki Adamka ze światem przestępczym. Zarzucili mu też, że przyjmuje sterydy i jest antysemitą.
Na początku tego roku swój finał znalazła sprawa pozwu Małgorzaty Cimoszewicz-Harlan przeciw "Wprost". W 2005 roku tygodnik opublikował artykuł, w którym sugerowano, że córka byłego premiera i jej mąż dopuścili się nadużyć przy zakupie akcji PKN Orlen.
Pozew został złożony w USA, bo tam mieszkają państwo Harlan i ukazuje się tam "Wprost", choć w bardzo ograniczonym nakładzie. Sąd przyznał im rację i zasądził 5 mln dolarów odszkodowania.
W 2010 roku do sądu w Warszawie wpłynął wniosek o nadanie wyrokowi klauzuli wykonalności. Początkowo sądy oddalały wniosek, jednak Sąd Najwyższy uznał, że Małgorzacie Cimoszewicz-Harlan należy się odszkodowanie. Sędziowie sądu apelacyjnego ostatecznie orzekli, że "Wprost" musi zapłacić 150 tys. zł.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS