Kościół w Jasienicy został zamknięty, gdyż - jak informowała kuria - nabożeństwa sprawowane w Niedzielę Palmową były wielokrotnie zakłócane przez "nieliczną grupę osób". Kuria informowała, że kościół został zamknięty "w trosce o bezpieczeństwo wiernych uczestniczących w liturgii oraz w celu uchronienia przed profanacją sakramentów świętych i świątyni".
Ostatecznie w tzw. Wielką Sobotę wierni poświęcili pokarmy przed zamkniętym kościołem, a w niedzielę odbyła się przed nim msza polowa. Decyzja o zamknięciu kościoła leżała w gestii abp. Henryka Hosera.
Jednak zdaniem Krzysztofa Materny biskup, który zamyka kościół, może mieć rację, podobnie jak wierni, którym zamyka się kościół przed świętami. Jednakże - zauważa felietonista - struktura hierarchii kościelnej pokazuje, że miejsce wiernych jest na samym końcu, a na górze są biskupi. "Niestety, ów biskup głosi słowo swoje zamiast bożego, z czym i podległy mu ksiądz, i wierni nie chcieli się zgodzić" - komentuje Materna.
"Niestety, również pozostaje sama obserwacja i rosnąca niechęć do biskupa, nie ma możliwości interwencji, bo w strukturze Kościoła wierni nie mają głosu, a wiadomo przecież, jak zazwyczaj kończą owieczki i jak smaczna jest jagnięcina" - puentuje publicysta.
Cały komentarz w najnowszym "Newsweeku".