W Genewie szefowie dyplomacji Ukrainy, Rosji, USA i Unii Europejskiej rozmawiali o kryzysie we wschodniej Ukrainie. Efektem szczytu było porozumienie zakładające z jednej strony rozbrojenie separatystów, a z drugiej strony uruchomienie procesu konstytucyjnego w Kijowie, które przez Rosję interpretowane jest jako zgoda na federalizację kraju.
- Mamy ukraińskie jajeczko i co się z niego wykluje? Tygrys czy kurczaczek? - zastanawiał się w Poranku Radia TOK FM Jacek Żakowski. - Genewa była dla zyskania czasu, wszystkie strony były tym zainteresowane - rozwiewał złudzenia gen. Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Jego zdaniem podstawowym pytaniem jest, czym w dalszym postępowaniu będzie się kierować Rosja: słowami Władimira Putina czy porozumieniem genewskim. - Kierunkową dla polityki rosyjskiej na najbliższe lata jest to, co mówi prezydent - podkreślił Koziej.
- Genewa jest próbą poszukiwania ładnego opakowania na jakiś czas. Bo to opakowanie jest ważne, nie treść - wyjaśniał szef BBN. - Bo jeśli chodzi o treść, już kilka godzin po Genewie odezwali się przywódcy na wschodzie, mówiąc, że dobrze, możemy opuszczać budynki, ale najpierw niech rozbiorą majdan w Kijowie - tłumaczył gość Poranka Radia TOK FM.
- Innymi słowy, nic nie wyniknie z porozumienia genewskiego - skwitował Koziej.