- Ksiądz Lemański niestety nie podporządkował się zaleceniom arcybiskupa i stolicy apostolskiej, która stwierdziła, że abp Hoser ma rację, pozbawiając go urzędu proboszcza. Stawia się wyżej od Watykanu. Otrzymał zakaz wypowiadania się i wczoraj go złamał - stwierdził i dodał - Niestety jego obecność powoduje w parafii rozdźwięk. Jego kazania nie są pojednawcze. Wierni mają już tego dość.
- W kościele przemyskim kilka lat temu jeden z księży mówił, że szkoda, że w katastrofie smoleńskiej nie zginęli premier Tusk, Mazowiecki i Lech Wałęsa. Czy to jest pojednawcze? Czy ksiądz Lemański używał takich słów? - pytała Monika Olejnik.
- Ksiądz Lemański nie służy jedności parafii. Zwolennicy byli bardzo agresywni, doszło do zepchnięcia jednej z osób ze schodów, krzyczeli do księdza odprawiającego mszę "jak znajdziemy karabin to cię zabijemy". To są słowa chrześcijan, którzy przyszli wielbić boga? Nie. Ksiądz Lemański był w kościele i nic nie zrobił - odpowiadał rzecznik episkopatu. Kloch tłumaczył, że policję wezwano ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa tych wiernych, którzy chcieli uczestniczyć we mszy świętej.
Kloch wspomniał również, że nawet Jezus "wziął bicz i wyrzucił ze świątyni tych, którzy kupczyli". - Zwolennicy Lemańskiego nie postępowali w duchu miłości. Wypadałoby, żeby poczytali ewangelię. Gdyby abp Hoser przyjechał do Jasienicy odprawić mszę, spotkałby się z wyzwiskami agresywnych osób - mówił.
Olejnik pytała też o odprawiającego egzorcyzmy pod Pałacem Prezydenckim księdza Małkowskiego. - Małkowski powinien wrócić do przykazania miłości. On ma zakaz nauczania na terenie archidiecezji warszawskiej. Nie ma zakazu odprawiania mszy świętej, ale ma zakaz głoszenia kazań w kościołach - stwierdził i dodał - To co robił 10 kwietnia było niewłaściwe.
Prowadząca zauważyła, że działania Małkowskiego nie spotykają się z tak "dramatycznymi reakcjami" jak w przypadku Lemańskiego. - Ksiądz Lemański nie naucza w sprawach bioetycznych tak jak nauczają jego przełożeni. Niestety z grupką bardzo agresywnych osób nie jest posłuszny biskupowi - mówił Kloch.
- To smutna sprawa, za którą należy przeprosić. Sprawa, która nie powinna mieć miejsca i jest wstydem - komentował wydarzenia z domu dziecka prowadzonego przez siostry zakonne, którego przełożona przez wiele lat pozwalała na wykorzystywanie seksualne.
- Domy prowadzone przez siostry zakonne w bardzo wielu przypadkach otaczają dzieci ogromną miłością. Gdyby uznano, że całe środowisko tak postępuje, to byłoby to nieusprawiedliwione - stwierdził i dodał, że przełożeni siostry Bernadetty "bacznie przyglądają się temu domowi".
Kloch tłumaczył długie ukrywanie sprawy tym, że "pedofile są szalenie przebiegli i potrafią sterroryzować środowisko na tyle, że ta informacja nie wycieka na zewnątrz". - Niestety mamy tutaj taki właśnie przykład. Ktoś o bardzo mocnej osobowości, bardzo przebiegły, tak właśnie działa - mówił o siostrze Bernadetcie.
- Tęcza jest pięknym znakiem jedności boga i ludzi. Ja nie muszę przypisywać do niej żadnych innych desygnatów - stwierdził. Pytany o to czy tęcza powinna zostać na Placu Zbawiciela odpowiedział, że nie jest architektem Warszawy. - Dla mnie każda tęcza jest przymierzem boga i ludzi - podsumował rzecznik KEP.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS