Gosiewska w rozmowie z Dominiką Wielowieyską opowiadała m.in. o klipie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości i zamieszaniu wokół niego. - Czy nie należy szanować prawa tych rodzin ofiar smoleńskich, które nie identyfikują się z PiS? Czy nie należy uszanować tego, że ich uraża, że wykorzystujecie katastrofę smoleńską w materiałach wyborczych? - pytała prowadząca Poranek.
- My nie chcieliśmy tego spotu traktować jako spot wyborczy. Chcieliśmy - jak w ubiegłym roku czy dwa lata temu - pewnym materiałem telewizyjnym zaprosić na uroczystości związane z rocznicą katastrofy - odpowiadała Gosiewska. - Nie zezwolono na publikację tej reklamówki mówiąc, że to materiał wyborczy. Więc taki napis się znalazł. Chociaż w naszej ocenie nie był to materiał wyborczy - podkreśliła.
W spocie, o którym była rozmowa pojawia się Jarosław Kaczyński zapowiadający, że oni (Prawo i Sprawiedliwość) dokończą jego (Lecha Kaczyńskiego) "dzieło".
Gosiewska przyznała, że na samym początku, tuż po katastrofie, nie chciała wierzyć w teorie dot. rzekomego wybuchu na pokładzie prezydenckiego tupolewa. - Nic nie uzasadnia, że był jakiś wybuch, a wszystkie hipotezy ekspertów Macierewicza zostały ośmieszone. Oni sami się ośmieszyli, nie wiem, jak pani tego nie widzi! - wtrąciła Wielowieyska.
- Nie widzę tego. A jak pani wyjaśni, że części samolotu leżały jeszcze przed brzozą? Przecież to wbrew prawom fizyki! - odparła Gosiewska. - A pani jest fizykiem z wykształcenia i bada katastrofy zawodowo? - Nie, ale słucham ekspertów - stwierdziła rozmówczyni Wielowieyskiej.