"Ukraińcy nie chcieli umierać za Krym. Ale muszą bić się za Donieck, Ługańsk, Charków"

- Rozumiem, że Ukraina nie chciała umierać za Krym, ale to byłoby niezrozumiałe, gdyby nowy rząd ukraiński nie podjął rękawicy w sprawie tak absolutnie kluczowej jak wschodnie czy południowe obwody tego kraju. Ukraińcy muszą bić się za Donieck, Ługańsk, Charków, Mikołajów czy Odessę, bo inaczej zgodzą się na rozbiór Ukrainy - mówił Bogdan Klich w programie Piotra Najsztuba w TOK FM. Były szef MON właśnie wrócił z Ukrainy.

Na wschodniej Ukrainie od ponad tygodnia trwa akcja przejmowania kontroli nad siedzibami instytucji państwowych oraz nad komendami milicji, której dokonują prorosyjsko nastawieni obywatele tego kraju. Władze w Kijowie są przekonane, że ich działaniami kierują agenci rosyjskich służb specjalnych. Wczoraj zapowiedziały szeroko zakrojoną operację antyterrorystyczną przeciwko separatystom, ale na razie nie widać działań, które potwierdzałyby, że taka operacja jest prowadzona.

"Nie mogą nie podjąć rękawicy"

- Minął czas ultimatum, które władze Ukrainy dały separatystom. Czy to znaczy, że ukraińskie władze zbrojnie nie stłumią tych zamieszek i czeka nas jednak oddanie przed Ukrainę wschodniej części terytorium? - zaczął prowadzący program w TOK FM Piotr Najsztub. Bogdan Klich przyznał, że brak twardej i szerokiej reakcji jest szalenie niepokojący. - Reakcja powinna była nastąpić przed południem. Nie dobrze, że jej nie ma. Po to się stawia ultimatum, żeby pokazać, że jest się zdolnym do wyegzekwowania działań. Im dłużej nie będzie tej reakcji, tym gorszy to prognostyk na przyszłość - mówił Klich.

- Rozumiem, że Ukraina nie chciała umierać za Krym, ale to byłoby niezrozumiałe, gdyby nowy rząd ukraiński nie podjął rękawicy w sprawie tak absolutnie kluczowej jak wschodnie czy południowe obwody tego kraju. Ukraińcy muszą bić się za Donieck, Ługańsk, Charków, Mikołajów czy Odessę, bo inaczej zgodzą się na rozbiór Ukrainy - stwierdził Bogdan Klich.

"Ci, którzy mają walczyć, muszą tę walkę podjąć"

- Może oni się już z tym pogodzili? - pytał Najsztub. - Nie, w Kijowie nastroje są bojowe. Tak wynika też z rozmów ludzi. Ale jednak obawiam się, że nie posiadają odpowiednich narzędzi. Bo przez ostatnie kilka lat nie prowadzono żadnej akcji operacyjnej przeciwko Federacji Rosyjskiej i jeżeli nie było planów, zgodnie z którymi mogłoby działać wojsko ukraińskie w wyniku zagrożenia ze strony Rosji, to rzeczywiście siły zbrojne Ukrainy są osłabione - mówił w Radiu TOK FM polityk PO, który właśnie wrócił z Ukrainy.

- Ale może my niepotrzebnie krzyczymy tak ws. Ukrainy. Może się jednak pomyliliśmy i ona nadal jest "trochę w Rosji" - dopytywał prowadzący program. - Nie, nie możemy sobie pozwolić na milczenie w tej sprawie. Powinniśmy robić nawet jeszcze więcej niż teraz. Od tego, czy Ukraina jest suwerenna zależy, czy Polska jest bezpieczna. Oczywiście Ukraińcy powinni nam dać szansę, żeby ich wspierać. Ci, którzy mają walczyć, muszą tę walkę podjąć - podsumował Klich.

Więcej o: