Arleta Bojke, dziennikarka TVP i, jak sama mówi w wyemitowanym materiale, szefowa grupy filmowców, próbowała załagodzić konflikt z separatystami. Kiedy jeden z nich próbował zakryć oko kamery, prosiła, aby odszedł. - Mówiłem, żeby mnie nie filmować - powiedział mężczyzna.
Chwilę później dołączył do niego kolejny człowiek z twarzą zakrytą maseczką higieniczną. On też chciał, by ekipa przerwała zdjęcia. - Nie będę z panem rozmawiać, bo ma pan zakrytą twarz. Proszę się wylegitymować - mówiła Bojke. Mężczyzna odmówił. Wtedy do sprzeczki włączyła się jedna z protestujących kobiet, pytając, po co TVP przyjechała do Doniecka.
- Przyjechaliśmy tu pracować - odparła Bojke, na co usłyszała od kobiety: - A my nie chcemy, żebyście tu pracowali, bo robicie to źle. Jesteście banderowcami! Odejdźcie stąd!
Wtedy separatyści próbowali odebrać ekipie kamerę. Zwyzywali też dziennikarzy i nazwali "prowokatorami". Mimo że sytuacja wyglądała naprawdę groźnie, ekipie TVP udało się bezpiecznie odejść, zachowując kamerę.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS