Fidesz wygrał niedzielne wybory na Węgrzech - po przeliczeniu niemal 99 proc. głosów partia Viktora Orbana zdobyła 44,54 proc. głosów. Partia ma szansę na uzyskanie 133 spośród 199 miejsc w nowym parlamencie, czyli dokładnie tyle, ile wynosi próg większości dwóch trzecich głosów.
- Pamiętam, kiedy krótko byliśmy premierami i spotykaliśmy się z Orbanem na szczytach UE - mówił w TOK FM Leszek Miller. - To było zaraz po tym, jak objąłem urząd premiera. Polska była na ostatnim miejscu, jeżeli chodzi o tempo negocjacji akcesyjnych, i wyglądało na to, że możemy nie zdążyć. Pamiętam wystąpienie Orbana, który mówił mniej więcej tak: "A co nas obchodzi, że Polska nie zdąża? To problem Polski. Jak Polska jest nieprzygotowana, to niech nie wstępuje. My, Węgrzy, jesteśmy przygotowani i na pewno wstąpimy. Więc Polska nas nie interesuje".
- Dzisiaj w retoryce, którą uprawia Orban, to widać: Węgry, Węgry, Węgry. A UE? Tak, chętnie weźmiemy pieniądze, ale silny narodowy rząd, który będzie realizował narodowe interesy - podkreślał Miller. - Polska prawica z jednej strony kocha tego Orbana, a z drugiej strony mówi: Co ten Orban robi? Gdzie on teraz się zbliża do Kremla? "Orbanie, nie idź tą drogą!" - chciałoby się powiedzieć. A Orban nie chce słuchać polskiej prawicy, ma to gdzieś po prostu, te wszystkie ostrzeżenia - mówił lider SLD.
Miller dodał, że po wyborach na Węgrzech niepokoi go sukces Jobbiku, który zdobył około 20 proc. poparcia. - Fidesz ma mniej, niż miał, a Jobbik ma więcej. I to problem całej Europy. Mamy do czynienia ze wzrostem sił nacjonalistycznych i neofaszystowskich. Jak sobie przypomnimy, do jakich haseł nawiązuje Jobbik, to jest to ponura węgierska tradycja współpracy z Hitlerem. Współczesny Jobbik to antysemityzm, prześladowanie mniejszości i te wszystkie nacjonalistyczne hasła, które są popularne w polskim Ruchu Narodowym - podkreślił Miller.