Lider malezyjskiej opozycji: "Sądzę, że w sprawie zaginionego boeinga rząd wie więcej niż my"

Lider malezyjskiej opozycji Anwar Ibrahim oskarżył rząd w Kuala Lumpur o ukrywanie informacji ws. zaginionego boeinga Malaysian Airlines. Stwierdził m.in., że zaawansowany malezyjski radar wykryłby zmianę kursu zaginionej maszyny. - Sądzę, że w sprawie zaginionego boeinga rząd wie więcej niż my - powiedział w rozmowie z "The Telegraph".

Lider opozycji wezwał do stworzenia międzynarodowego komitetu, który przejąłby nadzorowane przez Malezję poszukiwania zaginionego samolotu. Według niego "jedność narodu jest pod znakiem zapytania" i istnieje nawet możliwość, że władze mogą ponosić współodpowiedzialność za los lotu MH370.

W rozmowie z "The Telegraph" Anwar podkreślił, że osobiście nadzorował instalację "jednego z najbardziej zaawansowanych radarów na świecie, który wykryłby zmianę kursu zaginionej maszyny". Polityk dodał, że ów radar, pokrywający swoim zasięgiem zarówno centralną część Malezji, jak i oba wybrzeża, wykryłby samolot, gdyby ten - po domniemanej zmianie kursu - przecinał ponownie terytorium Malezji.

Kim jest Anwar Ibrahim?

66-letni Dato' Seri Anwar Bin Ibrahim jest osobiście zainteresowany wynikami śledztwa. W toku badań sprawy zaginięcia samolotu śledczy prześwietlali m.in. osobę pilota samolotu, kpt. Zaharie Ahmada Szacha, który znany był jako zwolennik Anwara, panowie znali się zresztą osobiście.

Był wicepremierem rządu Malezji, tworzonego przez partię, która rządziła krajem od uzyskania niepodległości w 1957 r. Jednak po kłótni z innymi przywódcami kraju został oskarżony o "sodomię" [polityk ma żonę - red.] i dwukrotnie uwięziony, był też bity w areszcie. Przebywa na wolności warunkowo - trzeci wyrok za rzekome wykorzystanie seksualne swojego doradcy dostał kilka godzin przed zaginięciem samolotu.

Obecnie Anwar przewodzi prodemokratycznej koalicji partii, która - w ogniu oskarżeń o korupcję ze strony rządu - przegrała ubiegłoroczne wybory, mimo iż dostała ponad 50 proc. głosów.

"Jest zaskakujące, że malezyjskie siły powietrzne milczą"

Anwar dodał, że rodziny 153 chińskich pasażerów samolotu miały rację, żądając informacji od malezyjskiego rządu, który, według niego, pozwolił na prowadzenie przez ponad tydzień międzynarodowej akcji poszukiwawczej w rejonie, co do którego wiedział, że nie ma w nim szans na znalezienie wraku.

- Dlaczego nie powiedzieliśmy Chińczykom i Wietnamczykom, że poszukiwania na Morzu Południowochińskim powinny zostać przerwane i pozwoliliśmy im stracić miliony na te działania? - pytał. Polityk podkreślił, że jest "zaskakujące", iż malezyjskie siły powietrzne "milczą", a według podstawowych procedur operacyjnych mogłyby w trzy minuty znaleźć się w powietrzu. A nie było reakcji.

"Władze wykazały się co najmniej niekompetencją"

Baterie czarnych skrzynek zaginionego boeinga będą działać jeszcze najwyżej klika dni. Nadzieje na znalezienie miejsca domniemanej katastrofy samolotu są coraz słabsze. Według Anwara, to, że w dalszym ciągu nie wiadomo, co stało się z maszyną Malaysian Airlines, oznacza, że władze w Kuala Lumpur wykazały się "co najmniej niekompetencją".

Polityk uważa jednak, że na rzeczy może być także "przemyślana chęć ukrycia kluczowych informacji". - Niestety sposób, w jaki cała ta sprawa była prowadzona przez pierwsze kilka dni, jest podejrzany - powiedział w rozmowie z "The Telegraph" Anwar. Nie sprecyzował jednak, co ma na myśli.

- Sądzę, że rząd wie więcej niż my. Ma władzę do wydawania rozkazów siłom zbrojnym... albo liniom Malaysian. Gdy chodzi o strzępki informacji, które są kluczowe dla naszego zrozumienia tajemniczego zniknięcia MH370, są bardzo tajemniczy - stwierdził.

Anwar zastrzegł jednak, że "wachlarz możliwości jest tak szeroki, że stać się mogło właściwie wszystko". - Nie jestem uprawniony, by oceniać to, czy [władze] są uwikłane w akt terrorystyczny - zaznaczył.

Chcesz na bieżąco śledzić sytuację za granicą? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: