Ksiądz Adam Boniecki w nowym, odmienionym "Tygodniku Powszechnym" komentuje protest rodziców osób niepełnosprawnych w Sejmie. Jednak b. redaktor naczelny "Tygodnika" patrzy na sprawę szerzej - nie skupia się tylko na tym, kiedy i o ile powinno być podwyższone świadczenie dla takich osób.
"Chodzi mi o miejsce w naszym społeczeństwie ludzi najsłabszych, całkowicie zdanych na opiekę otoczenia" - podkreśla ksiądz Boniecki.
Ksiądz podkreśla, że przyjmuje do wiadomości, że nie można "standaryzować" solidarności i np. dać każdemu taką samą kwotę pieniędzy. "Wiem, że każdy przypadek wymaga rozeznania, w czym pomóc mogą organizacje pozarządowe. Wiem też, że jeśli na liście priorytetów państwa nie ma śladu solidarności z najsłabszymi, znaczy to, że kultura jest tam w stanie zapaści, nie mówiąc o stanie wartości chrześcijańskich" - wylicza ks. Boniecki.
Duchowny puentuje, że w państwie wspieramy najsilniejszych: przyznajemy stypendia najzdolniejszym, obiecującym sportowcom, przyznaje się nagrody najlepszym (i - co ksiądz Boniecki podkreśla - to bardzo dobrze, bo "niby kogo" mamy tak honorować?). B. naczelny "TP" wytyka jednak: "Protest w Sejmie, niezależnie od kontekstu kampanii wyborczych, stawia pytanie o najsłabszych. Pytanie o solidarność".