- Długo pana nie było, co się z panem działo? Nic pan o Ukrainie nie powiedział... - mówiła prowadząca Poranek Radia TOK FM Janina Paradowska do prof. Radosława Markowskiego. - Przeczytałem kiedyś mądry apel ukraińskiego intelektualisty, który powiedział: większość z was nie ma pojęcia, o czym mówi, po prostu się zamknijcie. A był taki moment, że wszyscy stali się ekspertami od Ukrainy. Druga rzecz, że jak ludzie giną, trzeba ważyć słowa - wyjaśnił socjolog z SWPS i PAN. Nie omieszkał jednak skomentować sytuacji na Ukrainie.
- Jestem krytyczny wobec obu stron konfliktu - zaznaczył prof. Markowski. - Po 20 latach doświadczeń z kompletnie nieudanymi próbami demokratyzacji tego kraju, zarówno elity polityczne, jak i obywatele powinni przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie, dlaczego żaden z sześciu prezydentów kompletnie się nie sprawdził, podstawowe reguły gry, państwa prawa, po prostu nie zadziałały - wskazywał.
- Nie przewiduję w najbliższej przyszłości, by na Ukrainie mogła powstać stała, stabilna, liberalna demokracja. Nie ma do tego podstaw. Liberalna demokracja może się zdarzyć, ale jako przypadek, jako cud - tłumaczył socjolog. - Chodzi o prawosławie? - pytała Paradowska. - Nie chodzi o samą religię, ale całą wiązkę przyczyn. Brak tradycji oświeceniowej, brak kultury kontraktu, poczucia, że to wspólnota, a nie jednostka, jest podstawą ładu - mówił socjolog.
Łukasz Lipiński, analityk Polityki Insight zaznaczył, że demokratyczna ścieżka Ukrainy jest "bardzo wąska". - Mam jednak nadzieję, że budowa demokratycznego państwa może się powieść. Skoro po II wojnie światowej udało się stworzyć system demokratyczny w Japonii czy, lepiej lub gorzej, w Turcji, nie skreślajmy Ukrainy - przekonywał.
- Ależ nie skreślam, trzymam kciuki - zaznaczył Markowski. - Jest jednak ważna rzecz związana z jakością demokracji. To alternatywność władzy. W Japonii przez czterdzieści kilka lat rządziła Liberalno-Demokratyczna Partia Japonii jako monolit, który nie dopuszczał nikogo innego do władzy - powiedział socjolog.
- Przyzwyczailiśmy się, że w czambuł potępiamy władzę, że rząd musi być rozliczany. To prawda, ale żeby rozliczać władzę, trzeba mieć odpowiedzialnego obywatela. Nawet w Polsce nie jest z tym najlepiej - wyjaśniał Markowski.
- To paradoksalne, ale dziś panaceum na większość problemów Ukrainy byłby Wiktor Orban. To nie musi być od razu zachodnioeuropejska demokracja. To może być system, w którym oświecony lider widzi, co trzeba zrobić przez dwa, trzy pokolenia - skwitował socjolog.