Celiński: To, co ja powiedziałem o Tymoszenko, jest małym pikusiem wobec tego, co powiedział Tusk

- Czasem prawdę trzeba nazwać prawdą - stwierdził w Poranku Radia TOK FM Andrzej Celiński, który obelżywym określeniem nazwał niedawno Julię Tymoszenko. - To, co ja powiedziałem o Tymoszenko, jest małym pikusiem wobec tego, co powiedział Tusk, wydawałoby się odpowiedzialny polityk - dodał Celiński, wypominając premierowi straszenie wojną.

"Jestem ciekaw. Prawdziwie ciekaw. Czy ci, co Tymoszenko mieli za gwiazdę, ba! - słońce mają coś w Jej sprawię do, powiedzenia. Dla mnie to, przepraszam, kórew. Najpierw wobec swego narodu. Nie rozumiecie tego? Rzym Jewgenii. Skąd, kurcze, te panny mają takie pieniądze? (...) Pisałem od początku - spoko jak idzie o tę damę. Nic nic nie warta. Zero" (pisownia oryg. - red.) - napisał w środę na swoim profilu w portalu społecznościowym Andrzej Celiński, lider Partii Demokratycznej i kandydat do Parlamentu Europejskiego z list Europy+ Twojego Ruchu.

W sieci wybuchła burza. Nie tyle nawet o samą Julię Tymoszenko, co o styl, w jakim skrytykował ją polityk.

Kolmasiak: Celiński osiąga mistrzostwo świata w chamstwie i grubiaństwie >>>

W Poranku Radia TOK FM Celiński przekonywał, że jego opinia o Tymoszenko nie ma związku z wyborami do europarlamentu. - Pani Tymoszenko nie poświęciłbym ani jednej sekundy mojej uwagi, gdyby nie specyficzna relacja między tą osobą a polskimi politykami, mediami, która stała się nie do zniesienia - przekonywał lider PD.

- Gdyby w Polsce ktoś ukradł kilkaset milionów dolarów, z całą pewnością siedziałby w więzieniu 15 lat. Ona wyszła lansować się na przywódcę wolnej dzięki Majdanowi Ukrainy, podczas gdy kilka dni wcześniej, z pewnością za ukradzione przez nią pieniądze, w Rzymie znakomicie bawiła się jej córka. A polskie media są zachwycone, bo to piękna kobieta - wskazywał z niesmakiem Celiński.

"Jeśli Ukrainiec z Waszyngtonu pisze mi coś podobnego..."

Polityk zaznaczył, że jego kontrowersyjną uwagę z aprobatą skomentował Adrian Karatnicki. - Dla ludzi, którzy zajmują się demokracją w Europie Wschodniej, jest postacią kultową. To jeden z najwybitniejszych specjalistów od spraw ukraińskich i rosyjskich w USA. Jest ghostwriterem Baracka Obamy w kwestiach wschodnich - tłumaczył.

- Karatnicki napisał "gratulacje. Masz rację. Dziś Tymoszenko jest pierwszym wyborem Putina". Jeśli Ukrainiec z Waszyngtonu pisze mi coś podobnego, on też widział, iż percepcja tej damy jest szkodliwa dla Ukrainy i Europy - przekonywał Celiński.

"Też pomyślałem, czy nie oszalałem"

- Ja to wszystko rozumiem - przyznała prowadząca Poranek Radia TOK FM Dominika Wielowieyska. - Ale czy w polityce trzeba używać słów wulgarnych? - dopytywała. - Nie trzeba. Tak naprawdę nawet nie wolno - zaznaczył Celiński. - Pan, w ramach wyjątku, ich używa - zauważyła dziennikarka. - Raz na kilka lat, jak dzieją się rzeczy naprawdę bezczelne, uzurpatorskie, tak. To oczywiście był impuls, ja się wściekłem - wyjaśniał szef PD. I dodał: - Też pomyślałem, czy nie oszalałem, nie przesadziłem.

"Czasem prawdę trzeba nazwać prawdą"

- Chodzi jednak o styl polityczny. Bo to jest charakterystyczne dla koalicji Europa + Twój Ruch - naciskała Wielowieyska. I przypomniała Ewę Wójciak, która obelżywie określiła papieża, czy Janusza Palikota nazywającego polityków PiS "knurami". - Taki styl? - pytała dziennikarka.

- Swego czasu nazwałem polityków Porozumienia Centrum chłopcami w krótkich majtkach spoconymi w pogoni za władzą - przypomniał Celiński. - Tak mi się powiedziało. To powiedzenie przetrwało 20 lat i cały czas się pojawia. To świadczy, że czasem prawdę trzeba nazwać prawdą - podkreślił gość Poranka Radia TOK FM. - Nie jestem politykiem, który z jednej strony ukrywa poglądy za eufemizmami, za hipokryzją, a z drugiej podlizuje się wyborcom, by zdobyć więcej głosów. Doskonale pani o tym wie - zastrzegł.

"To, co powiedziałem, to mały pikuś"

Celiński przekonywał też, że jego słowa są nieistotne przy wyczynach innych polityków. - Gdybym był w PO, z pewnością nie straszyłbym Polek i Polaków, że 1 września dzieci mogą nie pójść do szkoły. Jeśli po tylu latach rządzenia coś takiego mówi premier, wydawałoby się odpowiedzialny polityk, włos jeży się na głowie. Bo to znaczy, że wszystko można powiedzieć - wskazywał polityk. - To, co ja powiedziałem o Tymoszenko, jest małym pikusiem wobec tego, co powiedział Tusk. Jeśli chodzi o konsekwencje mentalne, polityczne i zgodność z prawdą - skwitował Celiński.

Więcej o: