O sytuacji na Ukrainie dyskutowali dzisiaj goście programu "Minęła 20" w TVP Info. Andrzej Celiński komentował m.in. swój wpis na Twitterze, w którym nazwał Julię Tymoszenko "k...".
- Pani Tymoszenko by mnie nie interesowała, gdyby nie to, że znowu chce rządzić Ukrainą. To jest kobieta, która jest odpowiedzialna za kradzież systemu energetycznego Ukrainy. Ukradła jakieś 350-400 mln dolarów - powiedział.
- Kiedy Tymoszenko odgrywała rolę polityczną na Ukrainie, to złodziejstwo było na porządku dziennym, sądy nie funkcjonowały, a żadne reformy gospodarcze, które mogłyby Ukrainę wyprowadzić z tej klęskowej sytuacji, nie były wdrażane - dodał Celiński.
Jego zdaniem postawa Europy wobec Tymoszenko jest "rzeczą dziwaczną". - W więzieniu powinien siedzieć zarówno Janukowycz, jak i Tymoszenko. Jedno i drugie by w Polsce siedziało za podobne rzeczy i miało przynajmniej 15-letni wyrok, bez prawa wyjścia wcześniej - stwierdził.
W sprawie Tymoszenko krytycznie wypowiadał się także Jacek Kurski z Solidarnej Polski. Jego zdaniem obecne obietnice składane przez nią Ukraińcom i jej wrogość wobec Rosji są tylko na pokaz. - To teatr, który ma ożywić jakiś pozytywny sentyment do niej, z dawnych czasów, kiedy rzeczywiście była autentycznym przywódcą. Ale ona zdradziła, stała się takim samym przywódcą jak ci, z którymi walczył Majdan. Ja za grosz jej nie wierzę - zaznaczył europoseł.
Kurski stwierdził także, że jego partia - prawdopodobnie jako jedyna na polskiej scenie politycznej - ma inny pogląd na osobę Julii Tymoszenko. - Byliśmy bardzo zdziwieni, że polskie środowisko polityczne traktuje ją jak jakiegoś ukraińskiego Nelsona Mandelę. Jarosław Kaczyński był nawet gotów apelować o zbojkotowanie ukraińskiej części EURO 2012, jeżeli nie będzie uwolniona Tymoszenko - przypomniał. Dodał, że uważa takie postępowanie za błąd. - Polska nie powinna się angażować w figury, które nie są do końca pewne - powiedział.
Chcesz na bieżąco śledzić sytuację na Ukrainie? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS