Burza w internecie po publikacji "Dużego Formatu". Czy gwałty w grach RPG naprawdę są dużym problemem?

- Okazuje się, że można zgwałcić kobietę, można to robić wielokrotnie i można uniknąć kary. Co więcej: w majestacie prawa. Nikt nie będzie miał o to do nas pretensji - mówi zastępca szefa "Dużego Formatu" Mariusz Szczygieł. Jego słowa odnoszą się do artykułu "Gwałt w grze" autorstwa Małgorzaty Łojkowskiej, który wzbudził poruszenie w internecie. Wiele osób ze środowiska graczy nie zgadza się z publikacją.

Tekst Małgorzaty Łojkowskiej ukazał się wczoraj w "Dużym Formacie" . Jego autorka jest prawniczką, trenerką, koordynatorką projektów. Od wielu lat zajmuje się problematyką przemocy w rodzinie. Teraz obiektem jej zainteresowania stał się temat przemocy seksualnej w grach RPG.

Gra z podziałem na role

RPG to skrót od angielskiego role-playing game , co na polski można przetłumaczyć jako "gra z podziałem na role". Mówiąc inaczej, i tego sformułowania używa się powszechnie, gra fabularna. Na czym ona polega?

"RPG to gry wyobraźni. Każda gra toczy się w wymyślonym świecie, w przyszłości lub w przeszłości. W RPG możesz być, kim chcesz - człowiekiem, krasnoludem, elfem albo orkiem. Każdy wczuwa się w rolę - w ten sposób na żywo powstają pełne przygód fabuły" - tłumaczy jedna z bohaterek artykułu Łojkowskiej.

Jak dowiadujemy się z jej dalszych słów, każda z takich gier prowadzona jest przez tzw. mistrza, który "tworzy sceny, pyta graczy, co robią w tych scenach, i tak rozwija się akcja. Mistrz musi być neutralny, ale może też wprowadzać swoich bohaterów".

Gwałt fikcyjny - emocje prawdziwe?

Problem w tym, że mistrzowie gry często zezwalają na sceny gwałtu w prowadzonych przez siebie fabułach. Gwałcone są postacie fikcyjne, bohaterki gry. Jednak kobiety, które się w nie wcielają, często przeżywają negatywne emocje związane z fikcyjnym gwałtem w życiu realnym. Tak przynajmniej wynika z artykułu w "Dużym Formacie", w którym wypowiadają się kobiety, których postacie padły ofiarą gwałtu w grze.

Publikacja wywołała istną burzę wśród komentujących ją osób. Wiele z nich, przedstawiających się jako gracze RPG, m.in. kobiety, pisało, że nigdy nie brały udziału w rozgrywce, w której ktoś padłby ofiarą gwałtu.

"[Tekst "Gwałt w grze" - red.] to smutny dowód na to, że obecnie można udowodnić wszystko o wszystkim, bo zawsze znajdzie się grupa ludzi spełniających założenie artykułu " - pisał internauta Karagir. "Gram od ponad 10 lat, zazwyczaj jako jedyna dziewczyna w grupie. NIGDY nie spotkałam się z sytuacją, że Mistrz Gry pozwalałby na gwałt w grze" - komentowała Mirrandel.

"Ten tekst był potrzebny"

Były też komentarze, których autorzy przyznawali, że sceny gwałtów w RPG się zdarzają, ale przeżycia osób "zgwałconych" nigdy nie są tak dojmujące jak te opisane w tekście "Dużego Formatu".

Pojawiły się także głosy stwierdzające, że artykuł był potrzebny i opisuje sytuacje faktycznie będące problemem środowiska graczy.

"Brzydzi mnie reakcja wielu fanów na ten tekst. Brzydzą mnie osoby, które za najważniejszy problem uznały wizerunek pijarowy fandomu [społeczności fanów - red.]. Brzydzą mnie osoby, które w kilometrowych facebookowych dyskusjach dowodzą, że nigdy nie spotkały się z problemem, więc on nie istnieje" - pisał na swoim Facebooku publicysta Michał R. Wiśniewski .

"RPG-i są odskocznią od rzeczywistości"

Postanowiliśmy spytać troje graczy, jak odnoszą się do tekstu i czy uważają, że można mówić o problemie gwałtów w RPG.

- W RPG-i gram ponad 20 lat i nigdy nie uczestniczyłem w sesji, w której zdarzyłby się gwałt. Moja żona gra jeszcze dłużej i też nigdy nie spotkała się z taką sytuacją. To jest margines - mówi nam Tomasz Kreczmar, dziennikarz i publicysta, redaktor naczelny nieistniejącego już czasopisma "Magia i Miecz" poświęconego tematyce gier fabularnych.

- Oczywiście dobrze, że problemem ktoś się zajął, jeśli ten istnieje, ale warto przedstawić stanowisko drugiej strony, graczy, którzy potępiają takie zachowania. Osób, dla których gry fabularne są odskocznią od rzeczywistości, okazją do zabawy, a nie do przeżywania okrutnych doświadczeń. Jako mistrz gry nie wyobrażam sobie gwałtu jako elementu rozgrywki, w której biorą udział moi gracze - tak Kreczmar odnosi się do artykułu Łojkowskiej.

"RPG-owcy to normalni ludzie. Mamy mężów, żony i dzieci"

- Jako mistrz gry i wychowawca, który prowadzi RPG-i na obozach dla młodzieży, uważam, że przedstawianie "erpegowców" w takim świetle nie jest dobre, bo nie jest prawdziwe. Zatraca wszystko to, co my jako wychowawcy robimy, by dzieciaki rozwijały wyobraźnię, czytały książki i uczyły się poprawnej polszczyzny - mówi Marysia Piątkowska, tłumaczka i nauczycielka języka angielskiego.

- Artykuł "Gwałt w grze" daje takie wyobrażenie, jakby wszyscy RPG-owcy byli jakimiś zwyrodnialcami. A my jesteśmy normalnymi ludźmi, mamy normalne życie, mężów, żony i dzieci. Gram od 20 lat i przenigdy nie zdarzyła mi się scena gwałtu. Sama jako mistrz gry takiej tematyki też nie poruszam, bo może to wywołać różne emocje wśród graczy i chcę tego uniknąć - dodaje Piątkowska.

"Gwałt" nigdy nie przytrafił się też Jance, studentce projektowania gier i przestrzeni wirtualnej. - Przeważnie jako dziewczyna byłam w mniejszości wśród graczy i dla nas wszystkich ważny był komfort psychiczny każdego z nas - mówi Janka. - W środowisku graczy jestem aktywna i nie znam żadnej dziewczyny i żadnego mistrza gry, którym przydarzyłaby się scena gwałtu - dodaje.

"W grze zawsze można powiedzieć: koniec!"

A co ze słowami Mariusza Szczygła cytowanymi na początku tekstu, mówiącymi o bezkarności "gwałcicieli"? - W grach często popełnia się przestępstwa, których w życiu byśmy nie popełnili. Są m.in. zabójstwa. Fabularne karanie za przestępstwa popełnione w fabule zależy od świata gry czy typu rozgrywki, dlatego nie można powiedzieć, że np. gwałt w grze zawsze ujdzie komuś bezkarnie - mówi Tomasz Kreczmar.

- W tym artykule nikt wyraźnie nie napisał, że w grze zawsze można powiedzieć "koniec". To jest jak z książką czy z filmem. Jeśli mi się nie podoba, to nie czytam czy nie oglądam dalej - kontynuuje dziennikarz. - Problem z przeżyciami związanymi z gwałtem w grze fabularnej może wynikać ze sposobu przedstawienia go w narracji gry. Tak jak wczuwamy się w książkę, tak samo możemy wczuć się w grę. Nie wykluczam, że takie wczuwanie się może się zdarzyć, ale to są raczej sytuacje marginalne - podsumowuje.

W opozycji do tych słów można znów zacytować Michała R. Wiśniewskiego: "Brzydzą mnie ci, którzy mówią, że [problem gwałtów w RPG - red.] owszem, istnieje, ale to przecież nie problem, bo takie jest życie albo jak się nie podoba, to wyjdź . Publicysta zastanawia się też, "czemu o problemie nie napisała żadna gazeta branżowa".

O tekście opublikowanym przez "DF" pisze również na blogu TOK FM Błażej Grygiel: "Przykro mi, że "Duży Format", który kilka tygodni temu opisywał średniowieczne poszukiwania diabła, które odbywają się dziś w Polsce, sam szuka demonów i straszy przed psychopatami grającymi w RPG" [BLOG >>]

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: