Gruźlica już nie jest groźna? To mit. Ekspert: Ta choroba wciąż może być śmiertelna

- Po I wojnie światowej zapadalność na gruźlicę w Polsce była najwyższa z odnotowanych w Europie. Teraz Polska jest powyżej średniej europejskiej, ale wskaźnik ten spada. Nie znaczy to jednak, że gruźlica przestała być groźna - mówi prof. Maria Korzeniewska-Koseła z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie.

Gruźlica jest chorobą zakaźną wywoływaną przez prątka gruźlicy. Choroba ta atakuje najczęściej płuca, ale może też dotyczyć choćby ośrodkowego układu nerwowego.

Dziesiątkowała mieszkańców Europy od XVII w., jednak postęp nauk medycznych, który dokonał się w XIX w. dawał nadzieję na całkowite opanowanie gruźlicy.

"W Polsce chorują nawet zakażeni w latach 60."

- Może być tak, że ktoś jest zdziwiony, że gruźlica w ogóle istnieje, ale to wynika z małej wiedzy w społeczeństwie, a nie z faktu, że z jakichś przyczyn ta choroba ma nie istnieć - mówi prof. Korzeniewska-Koseła, kierownik Zakładu Epidemiologii i Organizacji Walki z Gruźlicą w Warszawie.

Profesor dodaje, że w Polsce na gruźlicę chorują nawet osoby, które zakaziły się w latach 60., ponieważ "okres utajonego zakażenia w przypadku gruźlicy jest różnie długi".

Pytamy prof. Korzeniewską-Kosełę, czy gruźlica jest wciąż groźna i czy Polsce grozi jej epidemia.

Piotr Osiński, Gazeta.pl: Czy gruźlica jest chorobą, która towarzyszyła człowiekowi "od zawsze"?

Prof. Maria Korzeniewska-Koseła: Ludzie chorowali na gruźlicę już nawet 6 tys. lat temu. Wiemy to z badań szkieletów przeprowadzanych przez naukowców. Zresztą na terenie dzisiejszej Polski znaleziono szkielet sprzed 5 tys. lat, który jest jednym z najstarszych na świecie dowodzących występowania gruźlicy w tamtych czasach.

Wskaźnik zapadalności na gruźlicę jest w Polsce ciągle wyższy niż średnia europejska. W Europie wynosi on 13,5 na 100 tys. ludzi, w Polsce zaś 19,6. Od czego to zależy?

- Bierze się to z tego, że w Polsce zapadalność na gruźlicę od lat była dużo wyższa niż na Zachodzie. Po I wojnie światowej była nawet najwyższa z odnotowanych w Europie, po II wojnie światowej także bardzo wysoka. Wiąże się to m.in. z tzw. przystosowaniem populacji. Gruźlica rozchodziła się po Europie z zachodu w okresie rewolucji przemysłowej i zmierzała na wschód. W społeczeństwach zachodnich przetrwali ludzie najsilniejsi, najbardziej odporni. My więc jesteśmy teraz na zupełnie innym etapie niż zachód Europy.

Gruźlica nie jest chorobą, która może błyskawicznie wycofać się ze społeczeństwa. W Polsce i tak dokonał się wielki postęp. W 1957 r. kiedy rozpoczęto u nas prowadzenie rejestru zapadalności na gruźlicę, zarejestrowano ponad 80 tys. przypadków gruźlicy, a w roku 2012 r. ponad 7,5 tys., czyli ok. dziesięć razy mniej.

Zresztą okres utajonego zakażenia w przypadku gruźlicy jest różnie długi. Teraz chorują osoby, które zakaziły się nawet w latach 60. Mówiąc wprost: wskaźnik zachorowań na gruźlicę w Polsce jest wyższy niż średnia europejska, ponieważ ponosimy konsekwencje wojen i rozmaitych zawirowań historycznych.

Czy Polsce grozi epidemia gruźlicy? Czy mamy się bać?

- Nie widzę powodów, by Polsce groziła epidemia gruźlicy. Musiałaby chyba wybuchnąć jakaś wojna, a do Polski zacząć napływać duże rzesze ludzkie. Z każdym rokiem notujemy spadek zapadalności na gruźlicę w naszym kraju. Były pojedyncze lata, kiedy z powodu niedoskonałości raportowania notowano wzrosty, ale to już przeszłość.

Czy ludzie powinni regularnie badać się pod kątem gruźlicy?

- Jeśli ktoś miał kontakt z chorym prątkującym, wtedy powinien zostać poddany badaniu wykrywającemu zakażenie. Nie ma natomiast potrzeby, by po prostu chodzić do lekarza i robić próby tuberkulinowe. Jeśli zaobserwujemy u siebie objawy takie jak przewlekły kaszel (trwający powyżej trzech tygodni), osłabienie, poty nocne, gorączki, wtedy jak najszybciej powinniśmy udać się do lekarza. On wykluczy bądź potwierdzi, że to gruźlica.

Ale komu to przyjdzie do głowy? Czy nie jest tak, że gruźlica kojarzy nam się już tylko z zamierzchłymi czasami?

- Może być tak, że ktoś jest zdziwiony, że gruźlica w ogóle istnieje, ale to wynika z małej wiedzy w społeczeństwie, a nie z faktu, że z jakichś przyczyn ta choroba ma nie istnieć.

Zresztą trzeba pamiętać, że gruźlica wciąż może być śmiertelna, jeśli nie jest leczona. Dzieje się tak najczęściej w przypadkach jej zbyt późnego wykrycia np. u osób zaniedbanych. Wystąpić też może gruźlica wielolekooporna, w której leczenie jest mało skuteczne.

Gruźlica wielolekooporna?

- Taka gruźlica nie reaguje na izoniazyd i ryfampicynę, dwa najsilniejsze leki przeciwprątkowe, co jest bardzo groźne dla człowieka, bo inne zestawy lekowe są dużo słabsze, a proces leczenia dłuższy. W Polsce to nie jest jednak duży problem; w 2012 r. chorzy stanowili 0,7 proc.

Jak można przeciwdziałać gruźlicy?

- Gruźlicy może przeciwdziałać szczepionka BCG, która ma pewną zdolność ochronną, ale nie bardzo wiadomo jak dużą, bo są na ten temat sprzeczne doniesienia.

Na pewno chroni bardzo małe dzieci przed gruźliczym zapaleniem opon mózgowych i przed prosówką (jedna z ostrych postaci gruźlicy - red.). Z czasem być może będą dostępne lepsze szczepionki.

Innym środkiem zapobiegawczym jest stosowanie leczenia profilaktycznego u osób niedawno zakażonych, by nie dopuścić do przejścia w aktywną gruźlicę.

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: