Tilda Swinton z polską książką dla dzieci. ?Przełamujemy stereotypy, rozszerzamy horyzonty"

W internecie pojawiło się zdjęcie znanej brytyjskiej aktorki Tildy Swinton, na którym trzyma książkę zatytułowaną tajemniczo ?Kosmonautka". To wydana właśnie przez Poławiaczy Pereł książka dla dzieci przełamująca stereotypy dot. pracujących matek.

Czy to zaplanowana akcja promocyjna? Dominika Żukowska z wydawnictwa Poławiacze Pereł przekonuje, że zdjęcie powstało właściwie przypadkiem.

- Mój mąż był na wyjeździe służbowym na Wyspach Brytyjskich - opowiada o powstaniu fotografii brytyjskiej aktorki Żukowska. - Na lotnisku w Inverness spotkał panią Tildę. Nie znał jej wcześniej, ale wytłumaczył jej, o czym jest książka, i zapytał, czy mógłby zrobić takie zdjęcie. Zgodziła się, z czego jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni. Zależy nam na tym, by z naszym przekazem dotrzeć do szerokiej świadomości - mówi.

"Warto przełamywać stereotypy i rozszerzać horyzonty"

Co właściwie promuje Swinton? - Książka opowiada o dwunastu mamach, które wykonują zawody trudne, związane z prestiżem, wiedzą i władzą, jednak niedoreprezentowane przez kobiety - tłumaczy Żukowska.

- "Kosmonautka" wzięła się z braku - mówi wydawca. - Sama jestem mamą trójki dzieci. Kiedy szukałam dla nich książek, napotykałam tylko na historie mam, które prasują lub pieką ciasteczka. A gdy szukałam książek o zawodach, dziewczynki były sprzedawczyniami, nauczycielkami, pielęgniarkami. Tylko dla chłopców nie było granic. Warto uzupełniać różne luki, przełamywać stereotypy i rozszerzać horyzonty - podkreśla Żukowska.

"Książka ma wspierać dzieci w ich myśleniu o przyszłości"

- Książka ma wspierać dzieci w ich myśleniu o przyszłości. Zależy nam na pokazaniu, że marzyć można o każdym zawodzie, że to kwestia jedynie determinacji i talentu. Nie chcemy, by rozbijały się one o tradycyjne podziały płciowe - zaznacza Żukowska.

Piotr Wawrzeniuk, mieszkający w Szwecji autor książki, zadbał, by książka była też inspirującą dla dzieci zabawą słowem. - Staramy się, żeby nasze publikacje były wielowymiarowe. Żeby sprawiały, by dzieci były bardziej dociekliwe, a rodzice mieli płaszczyznę do rozmów z nimi - podkreśla Żukowska.

Więcej o: