SLD chce zabrać bogatym rolnikom, PiS rozliczyć rząd. Kłótnia u Olejnik o zasiłki dla matek niepełnosprawnych dzieci

- Rolnicy, którzy mają dochody, powinni solidarne płacić podatki - sugeruje b. minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. Solidarna Polska chce ograniczyć finansowanie partii. PiS nie zamierza oddać swoich pieniędzy, ale chce szukać oszczędności w rządzie, który ?w 2012 roku zmarnotrawił 19 mld?. Politycy w Radiu Zet kłócili się o pieniądze dla rodziców niepełnosprawnych dzieci.

Od środy w Sejmie protestuje ok. 20 osób - rodzice ze swoimi niepełnosprawnymi dziećmi. Domagają się m.in. natychmiastowej podwyżki świadczenia pielęgnacyjnego, które otrzymują rezygnujący z pracy rodzice niepełnosprawnych dzieci, a także uzawodowienia tej opieki. O pomysłach, jak pomóc rodzicom, dyskutowali politycy.

"Zmarnowano 19 miliardów złotych"

- To jest sytuacja nadzwyczajna, ale w warunkach tego rządu to jest jedyny sposób, żeby rząd się zainteresował problemem - mówił o proteście Jacek Sasin z PiS. Krytykował też premiera, który obiecał w ostatnich dniach pomoc rodzicom. - Premier na tym spotkaniu w piątek zachowywał się, jakby dopiero się dowiedział, że taki problem istnieje. Był bezradny. Milczał i nie był w stanie niczego zaprezentować. Problem nie pojawił się tydzień temu, tylko wtedy, kiedy rząd wprowadził kryterium dochodowe i 100 tys. osób przestało dostawać zasiłek pielęgnacyjny - mówił.

I wypominał. - W 2011 roku PiS proponowało podniesienie zasiłku o 600 zł, a to zostało odrzucone. W odpowiedzi rząd zamiast dać, odebrał pieniądze 100 tys. osób. W 2013 roku złożyliśmy wniosek, by kryterium dochodowe zostało zlikwidowane. Ta ustawa, jak wszystkie opozycji została zamrożona - mówił.

Andrzej Halicki z PO tłumaczył. - Powinniśmy zacząć od faktów. Za czasów PiS świadczenia były poniżej 400 zł. Wzrosły dzisiaj do ponad 800 zł. To zdecydowanie za mało. Ale budżet nie jest z gumy - mówił. Zaznaczył, że kiedy zasiada się do stołu, by zabrać pieniądze i dać rodzicom, nie ma komu oddawać.

- Podpowiem premierowi, skąd te pieniądze wziąć. NIK co roku bada wykonanie budżetu państwa, co roku jest informacja, ile środków publicznych zostało zmarnotrawionych. W 2012 roku było to 19 miliardów złotych - stwierdził Sasin.

"Nie przypominam sobie, by Kaczyński wyszedł do ludzi"

Do rozmowy włączyła się prowadząca Monika Olejnik. - Teraz każdy ma pomysł, skąd wziąć pieniądze. Pan poseł Arkadiusz Mularczyk mówił, że chce, by pochodziły z pieniędzy, z których są finansowane partie. Przypomnę, że PiS nie chciało się zgodzić, by zmniejszono sumę opłat na partie. Sasin przyznał. - Nie chciało się zgodzić, ale niech rząd przestanie marnotrawić pieniądze - stwierdził.

Sytuację studził doradca prezydenta. Tomasz Nałęcz. - Twierdzenie, że premiera nie obchodzi sprawa rodziców, jest sprzeczne z faktami. Same te panie mówiły, ile razy się spotykały z premierem. Miały pretensje, że nie wszystkie obietnice zostały dotrzymane. Nie przypominam sobie, żeby Kaczyński, jak był premierem, do jakiejś grupy protestującej wyszedł i rozmawiał - mówił.

- I premier obiecał tym kobietom bardzo poważne ustępstwa. Bardzo uczciwie powiedział, że wszystkiego nie mogę wam obiecać. A to, że te kobiety chcą więcej, to jest zrozumiałe, liczy się każda złotówka.

Protestujących do Sejmu do tej pory wpuszczali politycy Solidarnej Polski i Ruchu Palikota. - Myśmy ich zapraszali. Ale nikt nikogo nie podpuszczał. Rodzice nie wierzą już premierowi. Premier od kilku lat obiecuje, i to nie nastąpiło. Dlaczego premier nie stworzył systemu bezpłatnych leków dla tych dzieci, bezpłatnych dojazdów do lekarza czy na rehabilitację? - pytał Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski.

"1 mld na "Gawrona", 2 mld na Afganistan. Po co?"

Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu z jednej strony przyznał, że "premier ma rację, że w takich sytuacjach rządzący mają problem w tym komu zabrać, żeby komuś dać". - Donald Tusk jest oczywiście PR-owo bardzo sprawny i ładnie to opowiada. Ale opowiada to od 2011 roku, kiedy matki były po raz pierwszy w Sejmie. Myśmy nie wpuszczali tych pań, żeby koczowały, tylko by rozmawiały z władzą. I władza się spotykała i obiecywała. Obietnice nie zostały spełnione i miarka się przebrała - mówił.

Co zatem sugeruje Rozenek? - To państwo jest głupie, bo mądre państwo nie wydaje 1 mld zł na korwetę "Gawron", której nie ma. Mam przed oczami także 2 mld złotych, które co roku państwo wydawało na misję w Afganistanie. I nas nie stać na wydawanie pieniędzy, żeby pomóc chorym dzieciom, a stać nas na takie bzdury - ubolewał.

Opodatkować bogatych rolników

Wojciech Olejniczak stwierdził, że za rządów SLD pomagano takim rodzicom. - Oczywiście wprowadziliśmy szereg udogodnień. Wprowadzaliśmy realne rozwiązania. Problem w tym, że te sumy nie są od lat rewaloryzowane. Ustawę, którą zgłosił Sojusz, PO odrzuciła - mówił.

Sugerował, że potrzebna jest nowa polityka dotycząca podatków i pomocy społecznej. - Wśród nas są osoby, które mają dzieci, i rozliczamy ulgę prorodzinną, a te matki nie są w stanie mieć takiej ulgi, bo nie mają takich dochodów. Potrzebny jest reset całej pomocy społecznej i funkcjonowania systemu podatkowego tak, by państwo było bardziej sprawiedliwe. Nam nie przeszkadza, jak ktoś się bogaci, ale nie można patrzeć na tego typu biedę. Ci, którzy mają powyżej średniej krajowej, nie powinni otrzymywać ulg prorodzinnych, bo jest to niepoważne - mówił.

- Jestem za tym, by rolnicy, którzy mają dochody, solidarne płacili podatki. Są rolnicy, którzy otrzymują setki tysięcy złotych dotacji, mają dobre dochody i nie płacą nic - wskazywał Olejniczak. I podkreślał, że jest jedynym byłym ministrem rolnictwa, który chce, by bogaci rolnicy płacili podatki.

- Prace nad tym projektem trwają w komisji sejmowej, i to nie jest takie proste. Jeżeli pójdziemy taką drogą, że każdy rodzic, który opiekuje się dzieckiem, będzie miał określone profity, to znając rodaków różnie może być - stwierdził Stanisław Żelichowski.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: