Piskorski: Ukraina to państwo upadłe. Krym bał się banderowców. My też powinniśmy się bać

- Państwo ukraińskie zupełnie nie funkcjonuje. To państwo upadłe. Po tym jak Zachód, w tym Polska, wsparły na Ukrainie zwolenników Bandery, w kraju zapanował chaos. Putin wyciągnął tylko korzyści z puszki Pandory, którą otworzył Zachód - mówi w RMF FM Mateusz Piskorski, były poseł Samoobrony i cytowany przez rosyjskie media obserwator krymskiego referendum.

Mateusz Piskorski, który przedstawia się jako poseł, choć nie pełni tej funkcji od 7 lat, był często cytowany przez rosyjskie media. Trudno się dziwić - jego wypowiedzi potwierdzały rosyjski wariant o demokratycznym i prawidłowym przebiegu referendum na Krymie. Piskorski pojechał tam jako "niezależny obserwator".

"Mogę jeździć, gdzie chcę"

- Jestem prywatnym człowiekiem, mogę jeździć, gdzie chcę - tak swój wyjazd tłumaczy w RMF FM. Wyjaśnia, że misję obserwatorów, której był szefem, finansowała "belgijska fundacja, która nie ma żadnych związków z Rosją" i że "za swoją działalność nie dostaje pieniędzy, tylko symboliczną dietę". - Tacy ludzie jak ja służą wznieceniu dyskusji, a nie ciągłemu powtarzaniu obiegowych opinii - podkreśla Piskorski.

- Jeszcze raz podkreślam - wojska rosyjskie nie brały, o ile mi wiadomo, udziału w organizacji tego referendum i również nie brały udziału w jakichkolwiek naciskach na głosujących w referendum, tak że trudno tu mówić o roli wojsk rosyjskich, a i jeszcze jedno chcę podkreślić - to jest najistotniejsze. Społeczność Krymu, według wszystkich badań, w tym badań poprzedzających ten kryzys ukraiński, od dawna miała sympatie prorosyjskie - ocenia Piskorski.

My też powinniśmy się bać

- Zdaniem Piskorskiego do secesji Krymu doprowadziły władze ukraińskie, a Rosja jedynie wykorzystała okazję. - Państwo ukraińskie zupełnie nie funkcjonuje. To państwo upadłe. Po tym jak Zachód, w tym Polska, wsparły na Ukrainie zwolenników Bandery, w kraju zapanował chaos. Putin wyciągnął tylko korzyści z puszki Pandory, którą otworzył Zachód - ocenia polityk.

- Zdecydowana większość mieszkańców Krymu opowiadała się w sposób zupełnie autentyczny za tym przyłączeniem do Rosji. Ludzie na Krymie boją się banderowców, my też powinniśmy się bać- podsumowuje Piskorski.

Więcej w RMF FM

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: