Stanisław Kalemba złożył dymisję z funkcji ministra rolnictwa. W oświadczeniu swoją rezygnację tłumaczył tym, że nie jest realizowany ustalony według niego 25 lutego na posiedzeniu rządu plan działań dotyczących zwalczania skutków wystąpienia w Polsce przypadków afrykańskiego pomoru świń u dzików.
- Mam pretensje do ministra rolnictwa, że nie przygotował dokładnego planu awaryjnego - komentowała w TOK FM Joanna Solska. - Można było przewidzieć, że choroba dotrze do Polski. A wiadomo było, że jak coś takiego się stanie, to na pewno uderzy po kieszeniach rolników. Na razie my, konsumenci, tego nie odczuwamy, ale za chwilę będzie dramat, bo nie będzie mięsa, nie będzie hodowli. W tym momencie już wali nam się eksport - tłumaczyła dziennikarka.
- Przede wszystkim myślę, że Kalemba się wystraszył, bo on wie, że to jest dopiero początek kłopotów - oceniła Solska. A jakie było tło polityczne sprawy? - Kalemba jest człowiekiem Pawlaka. Piechociński mógł to tolerować, ale teraz nie może, bo sondaże pokazują, że partia ma bardzo słabą pozycję i w eurowyborach może nie zdobyć mandatów.
- Rolnicy są na Kalembę "nagrzani" niesamowicie, właśnie dlatego, że nie ma skupu interwencyjnego - uważa dziennikarka. - Nie wykluczam, że ministrem zostanie pan Marek Sawicki. Wtedy ruszy skup Agencji Rezerw Materiałowych, rolnicy dostaną rekompensaty z unijnych pieniędzy, wieś będzie bardziej zadowolona, no i szanse w wyborach do europarlamentu PSL wzrosną - podsumowała w programie "Post Factum" Joanna Solska.