- Na Ukrainie rozpowiada się o mnie różne plotki, więc chciałbym oświadczyć - żyję - powiedział na swojej konferencji w Rostowie nad Donem Wiktor Janukowycz. Podkreślił, że jest jedynym prawomocnym prezydentem Ukrainy i zwierzchnikiem sił zbrojnych. - Mam nadzieję, że nie będę musiał długo czekać na powrót do Kijowa. Wrócę - zapowiedział. Czytaj więcej >>
Arkadiusz Sarna, ekspert OSW: - Zwraca uwagę forma wystąpienia. Było bardzo krótkie, bez dyskusji z dziennikarzami. Wiktor Janukowycz czytał z kartki i najwyraźniej do tego właśnie ograniczała się jego rola. Miał zaprezentować stanowisko, które można ocenić jako kwintesencję stanowiska Rosji wobec sytuacji na Ukrainie.
Można było odnieść wrażenie, że nie do końca dobrze czuje się w tej roli. Wiele razy widziałem go w telewizji, kilka razy na żywo na konferencjach. Dziś sprawiał wrażenie człowieka zdruzgotanego.
- Wyraźnie widać, że realizuje rosyjską politykę. Stał się marionetką w rękach Kremla. Jego zadaniem jest wzmacnianie rosyjskiego przekazu wobec Ukrainy, ale może w większym stopniu - wobec Zachodu. Stąd podkreślanie nielegalności obecnych władz na Ukrainie, określanie obecnych rządzących mianem bandytów i faszystów.
- Tak, to krok dalej w stosunku do tego, co Janukowycz mówił do tej pory. Kiedy zaczynał się Euromajdan i ludzie wyszli na ulice w Kijowie, Janukowycz był oczywiście zaskoczony, ale nie odnosił się do tych wystąpień tak jednoznacznie. Kiedy na Majdanie pojawiły się grupy radykalne , to ta narracja ekipy Janukowycza o radykalnym nacjonalizmie na ulicach i faszyzmie pojawiała się stopniowo.
Nie pamiętam, żeby Wiktor Janukowycz, gdy był jeszcze na Ukrainie, tak stanowczo i jednoznacznie mówił o faszyzmie na ulicach. Kiedy jeszcze wydawało się, że może i dotrwać do wyborów prezydenckich, jego retoryka była jednak bardziej wyważona i ostrożniejsza. Od kiedy zrejterował i oddał władzę, stał się ważnym ogniwem rosyjskiej wojny informacyjnej przeciwko Ukrainie.
- I teraz Janukowycz podejmuje ten sam wątek. Akcentuje to, co w propagandzie rosyjskiej najważniejsze, stąd takie słowa jak ekstremizm, radykalizm, faszyzm. Jego "zadaniem" jest wzmacnianie rosyjskiej wizji wydarzeń na Ukrainie. To przekaz skierowany przede wszystkim do państw zachodnich, nawet nie do samych Ukraińców. Dziś zresztą bezpośrednio zwracał się do rządu USA.
Moim zdaniem ten fragment jego wystąpienia, w którym powołuje się na amerykańskie przepisy, jest kolejną przesłanką wskazującą, że tylko czytał przemówienie przygotowane przez zupełnie kogoś innego. Na tyle, na ile znamy Wiktora Janukowycza, trudno przypuszczać, żeby zajmował się analizą amerykańskiego prawa.
- Na razie wydaje się, że jego polityczna przyszłość związana jest z planami i strategią Rosji. Po zmianach władzy w Kijowie od Janukowycza odcięli się nawet jego najwięksi zwolennicy i sojusznicy. Nagle zaczęli ujawniać, w jaki sposób Janukowycz i jego otoczenie uprawiali realną politykę. Gdyby nie miał za sobą rosyjskiej władzy z jej strategiami, to nie miałby w tym kraju już nic do szukania.
- Moim zdaniem nic z tego, co mówił Janukowycz, nie było efektem jego własnych przemyśleń i wyrazem tego, czego on naprawdę chce. Każde jego słowo trzeba traktować jak element zaplanowanej rosyjskiej strategii - politycznej i propagandowej.
Chcesz na bieżąco śledzić sytuację na Ukrainie? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS