''Pekin boi się wzmocnienia Rosji. Chińczycy nie są zachwyceni pomysłem referendum na Krymie'' [EKSPERT]

Jakie rozwiązanie konfliktu ukraińsko-rosyjskiego jest najlepsze dla Chin? - Pekin boi się wzmocnienia Rosji, a z drugiej strony - całkowitego wejścia Zachodu na Ukrainę - wyjaśnia prof. Bogdan Góralczyk w TOK FM. - Chińczycy nie są zachwyceni pomysłem referendum na Krymie. Ale jeśli do tego dojdzie, to najlepiej, gdyby referendum nie przesądzało ostatecznego rozwiązania problemu. Czyli Chiny opowiadają się za długą zimną wojną.

Prezydent Chin Xi Jinping rozmawiał w niedzielę o sytuacji na Ukrainie z prezydentem Barackiem Obamą i kanclerz Angelą Merkel. Według prof. Bogdana Góralczyka w związku z zaplanowaną na koniec marca wizytą chińskiego przywódcy w Europie aktywność w sprawie kryzysu ukraińsko-rosyjskiego może się nasilić.

Choć, jak przypomniał politolog w TOK FM, przez ponad trzy miesiące protestów na Majdanie Chiny milczały. - Zgodnie z chińską zasadą "Siedzieć na górze i obserwować walczące tygrysy". W interesie Chin nie leży jakikolwiek przelew krwi na północnej granicy. Oni już mają swoje konflikty, m.in. z Japonią o wyspy Senkaku. Jak rozumiem, w takim tonie odbywały się rozmowy między przywódcami Chin, USA i Niemiec - mówił prof. Góralczyk w programie "OFF Czarek".

Skomplikowana chińska gra

Z punktu widzenia interesów gospodarczych, Chińczycy także prowadzą skomplikowana grę. Bo z jednej strony od lat kupują od Rosji wielkie ilości gazu i ropy naftowej. Ale jednocześnie mają interesy na Ukrainie. - W listopadzie, podczas bukaresztańskiego szczytu Chiny - Europa Środkowo-Wschodnia, Pekin zaoferował 10 mld dolarów pomocy. Część z tych pieniędzy miałaby trafić do Ukraińców. Już wcześniej Chiny uruchomiły linie kredytowe dla Ukrainy rządzonej przez Wiktora Janukowycza - przypomniał prof. Góralczyk.

Ostatnie porozumienie - warte 10 mld dolarów - podpisano już podczas trwania protestów na Majdanie, na początku grudnia. Wcześniej chiński Export-Import Bank przyznał Ukraińcom 3 mld dol. pożyczki na rozwój rolnictwa.

We wrześniu 2012 w Polsce głośno było o tym, że Chiny mają dzierżawić 3 mln hektarów ukraińskich użytków rolnych przez najbliższych 50 lat.

- Mało kto pamięta, że jedyny chiński lotniskowiec pochodzi właśnie z Ukrainy. Chiny boją się więc umocnienia Rosji, a z drugiej całkowitego wejścia Zachodu na Ukrainę, bo mają tam swoje interesy - dodał gość "OFF Czarka".

Krym

Jak podkreśla prof. Bogdan Góralczyk, dla Pekinu bardzo ważna jest integralność Ukrainy. Między innego dlatego, że podobnym problemem jak Krym mógłby stać się Tybet lub prowincja Sinciang, która uznawana jest przez Indie za część stanu Kaszmir i Dżammu.

Dlatego Chińczykom nie podoba się pomysł przeprowadzenia na Krymie referendum na temat przynależności do Rosji. - Ale jeżeli już dojdzie do takiego głosowania, według Chin podczas referendum powinni być obecni zagraniczni obserwatorzy. Chiny chciałaby też, żeby wyniki nie przesądzały ostatecznego rozwiązania. Najważniejsze, żeby nie doszło tam do użycia sił. Czyli Chiny opowiadają się za długą zimną wojną - ocenił politolog.

I choć nikt nie może dziś przewidzieć, jak skończy się ukraińsko-rosyjski kryzys, zdaniem prof. Góralczyka "rok 2014 będzie bardzo ważną cezurą w ładzie międzynarodowym i systemie bezpieczeństwa". - Tak jak rok 2008 był cezurą dla globalnej gospodarki.

Więcej o: