"Po Krymie Putin sięgnie po Naddniestrze". Rosyjskie wojska w Mołdawii postawione w stan alarmowy

Czy Naddniestrze będzie kolejnym celem Rosji? Czy kryzys krymski rozleje się także na Mołdawię? Rosyjskie jednostki w Naddniestrzu zostały postawione w stan alarmowy. Żołnierzom wydano kamizelki kuloodporne, hełmy i ostrą amunicję.

Mnożą się obawy, że ten skrawek Mołdawii, zamieszkany w znacznym stopniu przez Rosjan i Ukraińców, może stać się następnym celem imperialnych zakusów Rosji po opanowaniu przez nią Krymu, gdyby miało do tego dojść.

Lokalna prasa w Naddniestrzu donosi, że separatystyczne władze w Tyraspolu obawiają się przeniesienia zamieszek z Ukrainy na tę część Mołdawii, która po rozpadzie ZSRR funkcjonuje jako Naddniestrzańska Republika Mołdawska. O powadze sytuacji świadczy wzmocnienie posterunków i zaostrzenie kontroli paszportowej na przejściach granicznych z Ukrainą.

Obawy w Naddniestrzu

Na terenie Naddniestrza w dalszym ciągu stacjonuje 14. armia rosyjska, licząca obecnie około 1800 żołnierzy. Na podstawie traktatu w Stambule z 1999 roku, rosyjskie garnizony w Naddniestrzu miały zostać zamknięte do 2003 roku, ale tak się nie stało. W roku 2006 ówczesny rosyjski minister obrony Siergiej Iwanow oświadczył, że żołnierze rosyjscy nie opuszczą tego regionu, "dopóki nie zapanuje w nim spokój".

W związku z obecną, napiętą sytuacją na Ukrainie, Roman Chudiakow, deputowany do Dumy z ramienia Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, w której jest także cieszący się złą sławą Władimir Żyrynowski, zaapelował do moskiewskiego MSZ-tu o uznanie Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej i przyspieszone wcielenie jej do Federacji Rosyjskiej. Za takim rozwiązaniem przemawiają, zdaniem Chudiakowa, możliwe rumuńskie manewry wojskowe, które mogłyby doprowadzić do zaanektowania Naddniestrza przez Rumunię. Władze w Bukareszcie i Tyraspolu odrzuciły jego wypowiedź jako niedorzeczną i zaprzeczyły, jakoby planowano takie manewry.

Co planuje Rosja?

Tymczasem w stolicy Mołdawii, Kiszyniowie, rozlegają się głosy ostrzegające przed możliwą agresją ze strony Rosji. Politolog George Constandache twierdzi, że Mołdawia mogłaby ponownie zostać przyłączona do Rosji, gdyby udało się jej doprowadzić do przyłączenia Krymu i rozpadu Ukrainy. Dlatego, zdaniem mołdawskiego politologa, parlament w Kiszyniowie powinien zająć jasne stanowisko wobec "rosyjskiej agresji względem Ukrainy" i poprosić UE i USA o ochronę Mołdawii przez siły NATO.

Na początku bieżącego tygodnia przewodniczący komisji ds. tajnych służb w Izbie Reprezentantów USA Mike Rogers wyraził podobne obawy. Jego zdaniem Władimir Putin stara się rozszerzyć i wzmocnić "pas bezpieczeństwa" wokół Rosji, który rozciągałby się także na Krym. W razie udanej aneksji Krymu Rosja, twierdzi Rogers, może sięgnąć po kolejne cele, z Mołdawią na czele.

USA pomogą Mołdawii?

Prezydent Republiki Mołdawii Nicolae Timofti oświadczył, że jego kraj domaga się od Rosji uszanowania terytorialnej suwerenności Ukrainy i przestrzegania przez nią obowiązującego prawa międzynarodowego. Premier Iurie Leanca powiedział, że obecne napięcia pomiędzy prorosyjskimi siłami na Krymie i proeuropejskimi siłami na Ukrainie przypominają mu konflikt o Naddniestrze.

Podczas oficjalnej wizyty w Waszyngtonie w dniach 03-05 marca premier Leanca zwróci się z prośbą o wsparcie Mołdawii przez USA. W poniedziałkowej (03.03) rozmowie z wiceprezydentem Joe Bidenem Leanca niespodziewanie wziął na krótko udział prezydent Obama, który zapewnił mołdawskiego gościa, że Stany Zjednoczone są żywotnie zainteresowane utrzymaniem stabilności w tej części Europy.

Sekretarz stanu John Kerry obiecał Leancy pomoc gospodarczą USA dla Mołdawii i wyraził zaniepokojenie wzmożonym naciskiem Rosji na Mołdawię.

Przed możliwymi, negatywnymi skutkami rosyjskiej interwencji na Ukrainie ostrzegł ambasador Mołdawii w USA Igor Munteanu. Jego zdaniem obecna sytuacja na Ukrainie niebezpiecznie przypomina tę w Naddniestrzu sprzed 20 lat, kiedy Moskwa osadziła marionetkowy reżim w Naddniestrzu. Wyraził przy tym opinię, że gdyby doszło do zaanektowania przez Rosję Krymu byłoby to "triumfem militaryzmu nad prawem międzynarodowym".

Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

embed
Więcej o: