Zawiadomił MOSiR o "przekrętach", został zwolniony. "To była kara"

Dyrektor MOSiR w Gdańsku natychmiast zakończył współpracę z mężczyzną, który poinformował go o podejrzeniach dotyczących nieprawidłowości w finansach. Sugerowano przestępstwo, zapowiadano zawiadomienie do prokuratury. Teraz okazuje się, że był to tylko pretekst.

7 października ub.r. wieloletni współpracownik miejskiej przystani jachtowej Marina Gdańsk Ryszard Kostyk, potem świadczący usługi konserwatorskie jako firma zewnętrzna, powiadomił Leszka Paszkowskiego, dyrektora Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Gdańsku, o szeregu nieprawidłowości. Najpoważniejsze dotyczyły przywłaszczenia pieniędzy za postój żaglówek oraz za korzystanie z natrysków i pralni dla żeglarzy. Sprawę bada Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście.

Dzień po przekazaniu tych informacji dyrektorowi MOSiR mężczyzna został ostrzeżony, że jeśli "przedstawione informacje okażą się nieprawdziwe, może narazić się na odpowiedzialność karną i cywilną".

"Mamy kilka powodów"

Wkrótce po tym umowa z firmą Ryszarda Kostyka została rozwiązana, mimo że wewnętrzna kontrola MOSiR i urzędu miejskiego potwierdziła szereg nieprawidłowości.

Dyrektor Paszkowski zakończenie współpracy tłumaczył tak:

- Mieliśmy kilka powodów do tej decyzji, m.in. wątpliwości, czy pracownik firmy realizującej umowę nie dopuszczał się prób manipulacji przy licznikach sanitariatów.

Wymienianym przez dyrektora Paszkowskiego pracownikiem był właśnie Ryszard Kostyk.

Na tym nie koniec. 4 grudnia ub.r. rzecznik MOSiR poinformował "Wyborczą", że "Po przeanalizowaniu sprawy manipulowania przy licznikach na Marinie podjęliśmy decyzję o przekazaniu jej do analizy prawnej i dalszego skierowania do prokuratury".

Kiedy doszło do rzekomej manipulacji? Jaka jest wysokość strat, które miał ponieść MOSiR? Dlaczego w wypowiedzeniu umowy nie ma mowy o takich powodach rozwiązania współpracy? Dyrektor Paszkowski nigdy nie odpowiedział nam na te pytania.

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz popierał szefa MOSiR.

- Sprawa nie jest tak prosta, jak się pani wydaje - odpowiedział dziennikarce "Wyborczej". - Według informacji otrzymanych od dyrektora biura ds. sportu decyzja szefa MOSiR o zawieszeniu umowy z firmą zewnętrzną została podjęta z tego powodu, że są uzasadnione podejrzenia, iż doszło do nieprawidłowości w funkcjonowaniu i odczytach liczników mediów nadzorowanych przez pracownika tej firmy.

Kostyk od początku zaprzeczał.

Uzasadnione podejrzenia? Już nie

Teraz sprawdziliśmy, co dalej ze sprawą "nieprawidłowości w funkcjonowaniu i odczytach liczników mediów".

- Po przeprowadzeniu wewnętrznego dochodzenia, a zwłaszcza po uzyskaniu informacji od producenta licznika oraz Saur Neptun Gdańsk, ustalono, że brak jednoznacznych podstaw do stwierdzenia, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa - mówi dyrektor Leszek Paszkowski. - Z tego względu odstąpiliśmy od zawiadomienia prokuratury w przedmiotowej sprawie.

Paszkowski dopytywany, czy to oznacza, że nie ma już mowy o jakichkolwiek nieprawidłowościach, potwierdza. Ale nie zamierza przepraszać ani wznawiać współpracy.

- Pan Kostyk do tej pory nie informował, że czuje się czymkolwiek urażony, wobec czego nie widzimy konieczności składania oficjalnych przeprosin - stwierdza dyrektor Paszkowski i radzi: - Nic nie stoi na przeszkodzie, aby firma, w której pan Kostyk pracuje, starała się o udzielenie zamówienia przez MOSiR, zgodnie z obowiązującymi procedurami, jeżeli zaistnieje taka potrzeba po stronie MOSiR. Co do oceny czynności zawieszenia świadczenia usług, to proszę pamiętać o zbędnym charakterze usługi, który sam w sobie stanowił dostateczne uzasadnienie.

Ryszard Kostyk: - Dla mnie od początku było jasne, że w ten sposób próbuje się mnie zastraszyć i ukarać za rozmowę z "Wyborczą", bo liczono, że wszystko uda się zamieść pod dywan. Rzekome nieprawidłowości, jakie mi zarzucono, były wyssane z palca. Jestem zbulwersowany, że prezydent Gdańska to toleruje. W czwartek złożyłem w sądzie pozew przeciwko MOSiR o wyrównanie strat związanych z bezprawnym rozwiązaniem umowy.

Więcej o: