Czy na Krym wróci spokój? W "Gazecie Wyborczej" dwugłos. Mirosław Czech przekonuje , że Władimir Putin nie panuje już nad rozwojem wypadków, a inicjatywę przejęli zachodni przywódcy. "Ukraina jest blisko odzyskania kontroli nad Krymem" - zaznacza. Wacław Radziwinowicz podkreśla natomiast , że Putin wciąż trzyma w ręku pistolet wycelowany w Ukrainę. I może nacisnąć spust, jeśli uzna to za konieczne.
- Przychylam się do tego, co pisze Radziwinowicz - stwierdziła w Poranku Radia TOK FM Dominika Wielowieyska. - Sądzę, że Putin przedstawił wczoraj swój plan polityczny - dodała.
- Całe to przedstawienie dotyczące Krymu i Ukrainy z poprzebieranymi rosyjskimi żołnierzami, straszenie wojskami, groźba zbrojnej interwencji, wszystko Putin zaplanował - tłumaczyła publicystka. - Przewidział też, że będzie to powodować zawirowania polityczne, był przygotowany na interwencję na rynku walutowym, wiedział, że giełda ucierpi. To wszystko było wpisane w bilans strat i zysków - wskazywała prowadząca Poranek Radia TOK FM.
- Putin chciał nastraszyć świat i teraz, kiedy powiedział, "ach! chwilowo nie planuję wojny", wszyscy z ulgą przyjmą fakt, że na razie wojsk nie wysyła, i będą gotowi pójść na rozmaite ustępstwa. A oderwanie Krymu może być uznane za mniejsze zło - skwitowała Wielowieyska.