W programie na żywo poparła Ukraińców i skrytykowała Rosję. Russia Today chce ją wysłać na Krym

- To, że pracuję tutaj, nie oznacza, że nie jestem niezależna - powiedziała w programie na żywo prezenterka telewizji Russia Today Abby Martin i ostro skrytykowała plany rosyjskiej interwencji na Krymie. Teraz stacja chce ją wysłać na Ukrainę, by "mogła sobie wyrobić własne zdanie" - podaje "The Telegraph".

Po tym, jak Abby Martin, dziennikarka telewizji Russia Today uważanej za narzędzie rządowej propagandy, ostro skrytykowała plany interwencji na Ukrainie, spekulowano, czy zostanie zwolniona. Reakcja szefów stacji jest jednak zupełnie inna. Postanowili wysłać Martin na Krym.

"Wbrew powszechnym opiniom dziennikarze są niezależni"

"Wbrew powszechnym opiniom RT nie wywiera presji na swoich dziennikarzy i mają oni swobodę w formułowaniu opinii nie tylko prywatnie, ale też na antenie. Tak jak zrobiła to Abby Martin w komentarzu do sytuacji na Ukrainie" - głosi oświadczenie Russia Today. "Szanujemy poglądy i opinie wszystkich naszych dziennikarzy, prezenterów i gospodarzy programów i nie będzie absolutnie żadnej nagany dla pani Martin" - twierdzi RT.

Szefowie stacji postanowili natomiast wysłać Abby Martin na Krym. "W swoim komentarzu pani Martin zaznaczyła też, że nie posiada głębokiej wiedzy o rzeczywistej sytuacji na Krymie. Dlatego wysyłamy ją tam, by dać jej szansę na wyrobienie sobie własnej opinii tam na miejscu" - tłumaczą. Jednak sama dziennikarka w rozmowie z "The Telegraph" zaprzeczyła, że wybiera się na Krym.

Ostre oświadczenie na żywo

 

- To, że pracuję tutaj, nie oznacza, że nie jestem niezależna. I trudno mi wyrazić, jak bardzo przeciwna jestem jakiejkolwiek interwencji jakiegokolwiek państwa w sprawy innego suwerennego państwa. I nie będę tu siedzieć i usprawiedliwiać agresji militarnej. Sercem jestem ze społeczeństwem Ukrainy, schwytanym w kleszcze zmagań międzynarodowych potęg - takie oświadczenie wygłosiła w programie na żywo dziennikarka pracująca w waszyngtońskim oddziale telewizji Russia Today.

Nie wszyscy są jednak przekonani, że było to rzeczywiście spontaniczne wystąpienie przeciwko rosyjskiej polityce. "Wystąpienie Abby Martin było świetnie wyreżyserowane, najmniejszego zbędnego słowa, gestu. Co ważne, emisja przechodziła przez system autozapisu, z możliwością ingerencji (niezauważalnej dla widzów) w każdej chwili. Założenie, że wydawca programu był zaszokowany tak bardzo, że nie mógł interweniować, jest naiwnością, która dziś chyba nikomu już nie przystoi" - pisze Eryk Mistewicz .

Chcesz na bieżąco śledzić sytuację za granicą? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: