Wydarzenia na Krymie komentatorzy często nazywają "bratnią pomocą" Rosji. Komu właściwie pomaga Moskwa? Rosyjska Rada Federacji uzasadniła zgodę na wysłanie wojsk na Ukrainę "zagrożeniem życia obywateli Federacji Rosyjskiej".
Kryzys na Krymie. Koncentracja wojsk rosyjskich [RELACJA NA ŻYWO] >>>
Krym w niemal 60 proc. zamieszkują etniczni Rosjanie. - Absolutna większość nie ma rosyjskich paszportów, są obywatelami Ukrainy - podkreśla dr Adam Eberhardt, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich. - Natomiast są Rosjanami, mają rosyjską świadomość i bliżej im do Rosji niż do Ukrainy - dodaje. I zwraca uwagę, że mieszkańcy Krymu często mają w Rosji rodziny i pomieszkują tam.
Dlatego walka nowego ukraińskiego rządu o Krym wydaje się skazana na niepowodzenie. Zdaniem Eberhardta Kijów nie ma już żadnych instrumentów, aby przyciągnąć autonomię do siebie. - Realnie suwerenność Kijowa nad Krymem jest znikoma i nie przypuszczam, by kiedykolwiek wzrosła - zaznacza analityk.
- Rosja inspirowała ten konflikt, Rosja wywołała go, ale rzeczywiście trafiła na Krymie na podatny grunt - mówi o rosyjskiej interwencji na Ukrainie Eberhardt. - Fundamentalne pytanie dotyczy tego, na jaki grunt analogiczne działania natrafią w Doniecku, Charkowie i Odessie - dodaje. Bo nie ma wątpliwości, że do nich dojdzie, skoro wschodnia Ukraina także ma silne związki z Rosją. Eberhardt uspokaja jednak, że choć Rosja będzie próbowała wzniecić tam niepokoje, to "wynik tych działań nie jest przesądzony".