"Boicie się? Ja się boję. W centralnej Europie boi się teraz każdy, kto ma choć odrobinę politycznego rozumu" - pisze Żakowski w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej" komentując napięte relacje z Rosją. Po tym, jak Władimir Putin otrzymał zgodę Rady Federacji na wysłanie wojsk na Ukrainę, 7 najwyżej uprzemysłowionych państw świata (grupa G7) zawiesiło przygotowania do szczytu z udziałem Rosji (G8), który miał się odbyć w czerwcu w Soczi.
"Putin nie chce powrotu zimnej wojny. On ją od lat prowadzi. Czasem - jak w Gruzji - w ostrej, militarnej formie. Na co dzień za pomocą gazu, ropy, nakładanego arbitralnie embarga i różnicowania relacji z krajami Zachodu, by rozbić ich wspólnotę. Zachód patrzy na to przez palce, uważając Rosję za kraj szczególnej troski. To błąd. Putinowska Rosja jest państwem szczególnych standardów. Nie troski" - komentuje Żakowski.
"Jeżeli Anglia i Ameryka zawiodą Ukrainę, międzynarodowe gwarancje stracą wiarygodność. To, jak wiemy z historii, zwykle oznacza wojnę. Powinniśmy więc nalegać, by całe NATO przyłączyło się do amerykańsko-brytyjskich gwarancji i przekonało Rosję, że to jest na poważnie" - podkreśla publicysta.
Cały komentarz w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".