Władimir Putin zwrócił się do Rady Federacji Rosyjskiej o zgodę na użycie sił zbrojnych na terenie Ukrainy. Putin umotywował to koniecznością ochrony żyjących na Ukrainie Rosjan i stacjonujących tam żołnierzy. Jego postulat został przyjęty jednogłośnie. Rosyjskie wojska miałyby pozostać na terenie Ukrainy "do czasu normalizacji sytuacji w kraju". Nie wiadomo, czy ewentualna interwencja dotyczyłaby tylko Krymu, czy armia FR miałaby wkroczyć także w inne części Ukrainy.
W odpowiedzi na decyzję rosyjskich władz Ołeksandr Turczynow, który pełni obowiązki prezydenta Ukrainy, ogłosił postawienie armii w stan gotowości bojowej. Wzmocniona została też ochrona obiektów o znaczeniu strategicznym. Dziś o godzinie 7.00 czasu polskiego (8.00 czasu ukraińskiego) rozpocznie się powszechna mobilizacja.
Dostęp na Krym nadal jest odcięty. Wjazdu pilnują uzbrojeni funkcjonariusze Berkutu, który oficjalnie został rozwiązany przez nowe władze w Kijowie. Milicjanci blokują wjazd dziennikarzom. Nadal na ulicach widać żołnierzy w mundurach bez oznaczeń. Źródło zbliżone do służb specjalnych podało w rozmowie z Gazeta.pl, że to najprawdopodobniej jednostki Svarog, PMC - prywatnej firmy wojskowej, która wcześniej brała udział m.in. w rosyjskich operacjach na Kaukazie. W Sewastopolu są też dwa okręty rosyjskiej Floty Bałtyckiej, które przekroczyły granicę z naruszeniem prawa.
W kolejnych miastach odbyły się wiece przeciwników nowej władzy nazywanych teraz powszechnie "antymajdanem". Do największych demonstracji doszło w Odessie, Charkowie i Doniecku. Manifestanci występują pod rosyjskimi flagami, zrywają też barwy narodowe z budynków administracji lokalnej. Podczas wieców doszło do zamieszek i starć z tzw. Majdanem. Najwięcej rannych było w Charkowie, tam zwolennicy Wiktora Janukowycza brutalnie starli się z jego przeciwnikami.
Rada Najwyższa Ukrainy zapowiedziała, że na niedzielnym posiedzeniu może zostać podjęta decyzja o wprowadzeniu stanu wyjątkowego lub wojennego. - To, co się teraz dzieje, to nie tylko aneksja, to ingerencja, to siły zbrojne - powiedział wiceprzewodniczący ukraińskiego parlamentu Rusłan Koszułynski.
Polska wystąpiła do NATO o zwołanie pilnego posiedzenia Rady Północnoatlantyckiej. Uzasadnieniem jest artykuł 4 traktatu waszyngtońskiego, który zakłada sojusznicze konsultacje w razie zagrożenia. - Możemy się czuć zagrożeni potencjalnym użyciem rosyjskich sił zbrojnych na terytorium sąsiedniej dla Polski Ukrainy - ocenił sytuację Bronisław Komorowski.
Barack Obama przez ponad półtorej godziny rozmawiał telefonicznie z Władimirem Putinem. Według agencji RIA-Nowosti Putin powiedział, że Rosja rezerwuje sobie prawo do ochrony swoich interesów i obrony Rosjan mieszkających na Ukrainie. Komunikat zamieszczony na stronach internetowych Kremla głosi, że Putin "zwrócił uwagę Obamy na prowokacyjne, zbrodnicze zachowania ultranacjonalistów, które są zasadniczo popierane przez obecne władze w Kijowie".
Prezydent USA ostrzegł natomiast Putina przed "międzynarodową polityczną i gospodarczą izolacją Rosji". Wezwał Moskwę, by natychmiast "położyła kres eskalacji napięć, wycofując wojska z powrotem do baz na Krymie".
Chcesz na bieżąco śledzić sytuację na Ukrainie? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS