Awantura na lotnisku we Frankfurcie, z europosłem Jackiem Protasiewiczem w roli głównej, pozwala postawić kilka ważnych pytań. Zdaniem Jacka Żakowskiego, jedno z ważniejszych dotyczy immunitetu. Publicysta "Polityki" nie kwestionuje, że immunitet jest "niezwykle ważną rzeczą w konstrukcji demokratycznej polityki i pokojowych relacji między państwami. - Ale czy te prawa powinny obowiązywać także wtedy, kiedy osoba, której immunitet przysługuje, znajduje się w stanie niepełnej świadomości, spowodowanej alkoholem, narkotykami czy załamaniem psychicznym? - pytał Żakowski.
Zdaniem gospodarza "Poranka Radia TOK FM" problem wymaga dyskusji. - Jak widzę różne sytuacje związane zwłaszcza z alkoholem, to mam wrażenie, że z immunitetem powinno być tak jak z innymi uprawnieniami. Na przykład do prowadzenia pojazdów mechanicznych: pijesz - nie jedź; wypiłeś nie masz immunitetu. Kropka. Trzeźwemu może przysługiwać immunitet. Ale napity niech pokazuje dowód osobisty, a nie paszport dyplomatyczny. Szczególnie skandaliczne dla mnie jest to, że nawalony facet wyciąga paszport dyplomatyczny i kompromituje cały kraj, a także tak ważną instytucję jak PE - stwierdził Jacek Żakowski.
Jacek Protasiewicz był jednym z polityków, na którego postawił Donald Tusk. To właśnie europoseł wystawiony został do walki z Grzegorzem Schetyną, o przywództwo na Dolnym Śląsku. Wybory wygrał, ale ujawnione przez media kulisy batalii o fotel szefa dolnośląskiej PO, nie poprawiły notowań partii.
Teraz mamy awanturę na lotnisku. - Coraz głośniej słychać, że nieuchronny upadek Protasiewicza - tego oficera najwyższych nadziei Donalda Tuska - to kłopot dla całej Platformy Obywatelskiej. Bo między innymi odzwierciedla wyczerpanie się zasobów kadrowych tej najważniejszej polskiej partii. Czy ta partia będzie w stanie wygenerować nowego Protasiewcza albo nowego Nowaka - polityków, którzy by ciągnęli PO? - zastanawiał się Żakowski.
Według publicysty podobne problemy dotyczą innych partii. - Prawo i Sprawiedliwość stawia na posła Hofmana. Z listy jego przygód w ostatnich miesiącach można by komiks ułożyć. A poseł Przemysław Wipler? Nie wspomnę w agencie Tomku, bo to była cyrkowa przygoda PiS. Mówimy o problemie tej generacji, bo ile razy któraś z czołowych partii próbuje znaleźć polityka nowej generacji - do wykorzystania go jako następcę - tyle razy zaczyna się problem.