"Nazistowski skandal z udziałem jednego z najwyższych rangą polityków w Europie" - podaje niemiecki tabloid "Bild" . W wydaniu internetowym dziennika czytamy, że polski wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Jacek Protasiewicz wylądował we Frankfurcie nad Menem we wtorek o 20.15. Miał zostać zatrzymany przez obsługę lotniska po tym, gdy zabrał pracującemu tam mężczyźnie wózek bagażowy i próbował opuścić lotnisko.
Polityk na prośbę o wylegitymowanie się miał odmówić i zareagować okrzykami "naziści", "Heil Hitler!" i pytaniami o to, czy celnicy "kiedykolwiek byli w Auschwitz?". Obsługa wezwała policję, która skuła Protasiewicza i zabrała go na posterunek.
Sam polityk w rozmowie z wrocławską "GW" inaczej opisuje zdarzenie, choć przyznaje, że na pokładzie samolotu pił wino. - Jeden z celników był megaagresywny. Popychał mnie, krzycząc: "Raus"! Wtedy spytałem go, czy był kiedyś w Auschwitz, czy zdaje sobie sprawę, jakie to słowo może mieć znaczenie. Pytałem go: "Do you know what is Auschwitz? What 'raus' means?". Wtedy zabrali mnie na bok. Wyjąłem więc komórkę i zakomunikowałem, że będę ich filmował. Wtedy jeden z nich wytrącił mi ją z ręki.
Podczas wystąpienia na antenie TVN24 Protasiewicz poinformował, że o zajściu doniósł już szefowi europarlamentu Martinowi. - Rozmawiałem z przewodniczącym. Jest zszokowany tymi informacjami - stwierdził. Polityk próbował także pokazać mediom nagranie w telefonie komórkowym, jednak bez powodzenia. - Jakość jest słaba, ja go miałem w kieszeni... Obawiam się, że nic nie będzie słychać. Proszę poczekać, muszę znaleźć fragment. Nie to nie ma sensu - mówił europoseł dziennikarzom. - Tu jest nagrane jak policjant odbiera mi telefon i mówi, że musi mi założyć kajdanki - dodał.
Wcześniej w rozmowie z Jarosławem Kuźniarem polityk stwierdził, że gdy jeden z celników chciał skontrolować jego bagaże, poseł zgodził się, ale poinformował funkcjonariusza, że narusza on immunitet dyplomatyczny. - Oddając mi dokument, powiedział "Raus" - powiedział polityk. - Jestem zszokowany, ale na szczęście nagrałem to zdarzenie. Cała sytuacja wzięła się z agresywnego zachowania pyszałkowatego celnika - dodał poseł.
Polityk stwierdził, że niemieccy celnicy przywykli do tego, że są "nadludźmi". - Mam do siebie pretensje, że puściły mi nerwy. Ale są sytuacje, zwłaszcza w relacjach z Niemcami, gdy puszczają nerwy - powiedział.
Z kolei na antenie telewizji TVP Info Jacek Protasiewicz stwierdził, że "był obiektem ostrej agresji". - Będzie dopiero skandal na Europę - powiedział. - Poniosła mnie polska dusza, ale nie potrafiłem milczeć, kiedy ktoś do mnie mówi "raus" - dodał europoseł.
Polityk podkreślił, że "wszytko jest nagrane, lotnisko to szczególne miejsce i jest monitorowane".
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>