"Jest pani dumna za Solidarnych 2010 i ich "przepraszamy za Sikorskiego"? "Eeeeh... To niezależne stowarzyszenie"

Ciężkim westchnieniem - tak Beata Szydło, wiceprezes PiS, zareagowała na pytanie Jacka Żakowskiego o to, czy jest dumna, że Solidarni 2010 na Majdanie wywiesili transparent "Przepraszamy za Sikorskiego". - To jest niezależne stowarzyszenie - powiedziała Szydło w Poranku TOK FM.

Teraz swoich ulubionych audycji możesz słuchać dzięki nowej aplikacji na smartfony!>>>

"Polacy też zmagają się z władzą uległą wobec Moskwy. PRZEPRASZAMY ZA SIKORSKIEGO" - z takim transparentem na Majdanie pojawiła się ostatnio Ewa Stankiewicz, szefowa stowarzyszenia Solidarni 2010.

O to wydarzenie pytał w Poranku TOK FM Jacek Żakowski Beatę Szydło, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości.

Zobacz wideo

Jacek Żakowski: Jest pani dumna z Solidarnych 2010, którzy wywiesili na Majdanie transparent "przepraszamy za Sikorskiego"?

Beata Szydło: - (wzdycha) Wie pan, panie redaktorze, ja nie uznaję, że miałabym być dumna czy nie dumna z kogokolwiek, szczególnie jeżeli chodzi o Ukrainę. Wydaje mi się, że emocje są ogromne po różnych stronach. To, co wydarzyło się na Majdanie, powinno być wielką lekcją dla całej Europy i świata zachodniego. Bo być może, gdyby wcześniej się zainteresowano i zareagowano na to, co dzieje się na Ukrainie, to nie doszłoby do tej dramatycznej sytuacji. W tych kategoriach powinniśmy myśleć o Ukrainie i zastanawiać się, co zrobić, żeby pomóc Ukrainie.

Powtórzę pytanie: jest pani dumna z wywieszenia tego transparentu przez Solidarnych?

- Ja nawet nie wiedziałam, że taki transparent był wywieszony. Solidarni nie są związani z Prawem i Sprawiedliwością, więc biuro prasowe nie ma obowiązku o informowaniu o działaniach różnych stowarzyszeń czy inicjatyw.

Jednak byli związani z wami dość blisko, na Krakowskim Przedmieściu, w trakcie różnych demonstracji.

- No niezupełnie. To jest niezależne stowarzyszenie.

A powinien taki transparent tam wisieć? Czy jacyś Polacy powinni przepraszać za Sikorskiego na Majdanie? Czy nie powinni?

- Na pewno ta misja ministra Sikorskiego budzi pewne kontrowersje ze względu na to, że sam minister niepotrzebnie wprowadził wokół tego atmosferę jakiegoś wielkiego show i wielkiego sukcesu. Oczywiście, wydawało się w momencie podpisywania tego porozumienia, tak jak było to przedstawiane początkowo, że to porozumienie miało głęboki sens. Natomiast trudno nam jest oceniać, bo to minister Sikorski wiedział, jaka była sytuacja w momencie, kiedy podpisano porozumienie.

Ale faktem jest, że porozumienie nie zostało skonsumowane, ponieważ ludzie na Majdanie - co było do przewidzenia - powiedzieli wyraźnie, że nie chcą mieć nic do czynienia z władzą, która na szczęście odeszła. To od Majdanu zależało, w którą stronę te warunki się potoczą. Najważniejszą rzeczą jest to, że zakończył się rozlew krwi.

Miejmy nadzieję, że próba uspokojenia sytuacji i wyłonienie rządu, który poradzi sobie z przygotowaniem wyborów i przeprowadzeniem trudnych reform, się uda. To jest największym wyzwaniem również dla Europy. Nie można zostawić Ukrainy samej sobie. Poza tym, że zaangażowali się politycy europejscy, ale nie mają konkretnej oferty. Komisarz Lewandowski mówił o możliwej pomocy finansowej i o określonych warunkach - myślę, że taki komunikat i odsuwanie się od problemów Ukrainy jest złym sygnałem.

Pamiętam 1989 rok, kiedy Zachód zwlekał miesiącami z udzieleniem nam pomocy i wpędzał nas w coraz większą radykalizację różnych grup politycznych i protesty społeczne, których może można było uniknąć.

- To typowe zachowanie państw zachodnich: przeczekanie. Dla nich perspektywa, kiedyś Polski, a teraz Ukrainy, jest tak odległa, że mają inne spojrzenie.

I boją się swoich obywateli, co będzie, jak dadzą pieniądze innym, a nie swoim... Czy pani nie przeraża ta małostkowość polskiej opinii publicznej?

- Dzisiaj UE to zupełnie inny podmiot niż na początku istnienia. Biorąc pod uwagę interesy nie tylko gospodarcze, ale bezpieczeństwo i stabilizację w tej części Europy, to my mamy prawo domagać się tego, aby zadbać o Ukrainę.

Powtórzę więc pytanie ministra Sikorskiego: ile polskich miliardów PiS chciałby wydać na Ukrainę?

- To małostkowość polityczna Sikorskiego. Sikorski zachował się dla siebie w klasyczny sposób, żeby uderzyć w PiS. A Prawo i Sprawiedliwość mówi to, co wiele innych środowisk: trzeba Ukrainie pomóc. Zwołać być może szczyt europejski i wypracować program, w którym znajdą się możliwości przekazania środków finansowych. Bez wsparcia finansowego problemów tam się nie rozwiąże. Powinny za tym iść reformy.

Więcej o: