Dlaczego Janukowycz nie chce podać się do dymisji

Na jego miejscu każdy zachodni polityk już dawno zrezygnowałby ze stanowiska. Ale prezydent Ukrainy dopiero dziś ogłosił, że zgadza się na przedterminowe wybory. Nie podał się przy tym do dymisji. Rzut oka na jego cztery ostatnie lata ukazuje, dlaczego Janukowycz tak długo nie dawał za wygraną.

- Czy wyglądam na człowieka, który się czegoś boi? - tak Wiktor Janukowycz odpowiedział na pytanie Deutsche Welle, czy polityka zbliżenia z Rosją mogłaby podzielić Ukrainę. Ta rozmowa miała miejsce w sierpniu 2010 roku.

Niecałe cztery lata później Ukrainie grozi faktyczny rozpad. Na zachodzie kraju opozycyjni demonstranci de facto przejęli władzę. Wkroczyli do gmachów administracji i sił bezpieczeństwa. Za to na wschodzie i południu Ukrainy, gdzie większość ludności stanowią zwolennicy Janukowycza, coraz głośniejsze stają się żądania podziału kraju.

Tylko jedno żądanie: dymisja

Protesty na Ukrainie rozpoczęły się w listopadzie 2013 r. po niespodziewanej decyzji ukraińskiego rządu, by nie podpisywać wynegocjowanego już Układu Stowarzyszeniowego z Unią Europejską. Zamiast tego prezydent obwieścił zbliżenie z Rosją. Od tego momentu naród zaczął oponować, sytuacja eskalowała coraz bardziej. Liczba zabitych na ulicach Kijowa idzie już po ostatnich wydarzeniach w dziesiątki.

Dopiero dziś Janukowycz zgodził się na przedterminowe wybory. Nie wiadomo, czy tę propozycję przyjmą opozycyjni demonstranci, którzy podnosili bezustannie jedno żądanie: prezydent musi natychmiast odejść. - W przypadku utraty steru władzy musi liczyć się z tym, że stanie przed sądem i pójdzie do więzienia na x lat - twierdzi publicysta i ekspert ds. ukraińskich Winfried Schneider-Deters w rozmowie z Deutsche Welle.

Klan z Doniecka

Żeby zrozumieć postępowanie Janukowycza i dlaczego grozi mu więzienie, trzeba przyjrzeć się bliżej minionym czterem latom jego prezydencji.

Od chwili przejęcia urzędu prezydenta w lutym 2010 r. Janukowycz zbudował pionowy podział władzy na wzór rosyjski. W Rosji Władimir Putin, swego czasu oficer KGB, obsadził najważniejsze stanowiska byłymi pracownikami służb specjalnych i swymi przyjaciółmi. Podobnie na Ukrainie zrobił to Janukowycz, faworyzując ludzi z Doniecka, swego rodzinnego miasta. 45-milionową Ukrainą rządzi więc "doniecki klan". Prezydent, szef rządu, prokurator generalny, szef MSW - wszyscy w miejscu urodzenia w dokumentach mają wpisany Donieck.

Doświadczenie z przestępczego świata

Donieckie Zagłębie Węglowe ma szczególną historię. Po rozpadzie Związku Radzieckiego na Ukrainie, podobnie jak w innych byłych republikach ZSRR, kwitła przestępczość. Donieck stał się miejscem brutalnej wojny przestępczych band. Kto nie poddawał się ich żądaniom, ginął.

W takich warunkach zaczynała się kariera polityczna Wiktora Janukowycza i wielu innych działaczy jego Partii Regionów. Janukowycz zna przestępczy świat od środka. Za młodych lat dwa razy stawał przed sądem i został skazany za rabunek i pobicia, i odsiadywał kary więzienia. Dlatego tysiące demonstrantów w Kijowie skandują "zeka het" ("Precz z bandytą!").

Właśnie w tej przeszłości Janukowycza Schneider-Deters dopatruje się dalszej przyczyny, dlaczego jest on taki twardy. Jego charakter ukształtował przestępczy świat. - Kompromisy są oznaką słabości - wyjaśnia ekspert.

Opozycjoniści w więzieniu

Zaraz na początku swojej prezydencji Janukowycz przedłużył umowę z Rosją o stacjonowaniu Floty Czarnomorskiej na Krymie o 25 lat. Opozycja zarzucała mu w związku z tym zdradę kraju. Czarnomorska Flota jest jednym z instrumentów władzy Kremla.

Lista możliwych punktów oskarżenia wysuwanych przeciwko Janukowyczowi i jego sitwie jest długa. Prezydent kazał zmienić konstytucję po swojej myśli i na swoją korzyść, manipulował wynikami wyborów komunalnych i parlamentarnych. Ukraiński wymiar sprawiedliwości osadził za kratkami licznych opozycjonistów, w tym byłą premier Julię Tymoszenko. Ich procesy były krytykowane przez zachód jako "wybiórczy wymiar sprawiedliwości".

Wszyscy się wzbogacili - oprócz zwykłych ludzi

W czasie czterech lat jego władzy ukraińska gospodarka została doprowadzona na skraj ruiny. Pod koniec 2013 r. rząd oświadczył, że kraj jest na progu bankructwa. Tylko miliardowy zastrzyk finansowy z Moskwy powstrzymał totalny upadek.

- Aktualne problemy gospodarcze są rezultatem czterech lat niegospodarności jego rządu i wszechobecnej korupcji - uważa niemiecki ekspert.

Mass media i politycy ukraińskiej opozycji zarzucają Janukowyczowi, że osobiście się przy tym wzbogacił. Majątek jego syna Aleksandra szacowany jest przez ukraiński "Forbes" na 190 mln dolarów USA. Inne źródła podają wręcz pół miliarda. W roku 2012 jego majątek miał rzekomo wartość stu milionów dolarów.

Janukowycz rządzi Ukrainą z bezwzględnością, jakiej nie przejawiał w tym kraju żaden z jego poprzedników. W obliczu tragedii rozgrywającej się na Majdanie i dziesiątków zabitych Janukowycz i jego rodzina "muszą drżeć o swoje życie", twierdzi w rozmowie z Deutsche Welle niemiecki politolog Andreas Umland, mieszkający w Kijowie.

Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

embed
Więcej o: