- Byłem powściągliwy z sankcjami, mamy doświadczenie białoruskie. Sankcje rzadko bywają narzędziem osiągania sukcesu politycznego. Ale mówiąc "sankcje", mówimy "dosyć". Nie ma naszej zgody na to, co się dzieje na Ukrainie - podkreślił w rozmowie z Moniką Olejnik Tusk. Podkreślał, że - wraz z europejskimi partnerami - szuka rozwiązania, które spowoduje, że Ukraina "nie utonie w odmętach konfliktu bez szczęśliwego finału".
- Janukowycz jest, jaki jest, ale jest demokratycznie wybranym prezydentem. Chcieliśmy uniknąć scenariusza konfliktu liczonego na lata. Sankcje są sygnałem, że dialog na Ukrainie de facto się zakończył. Obawiam się, że wczoraj w nocy - stwierdził Tusk.
Premier, istotnie, opisał, jaki jest Janukowycz. - Wrażenie u wielu jego rozmówców jest takie, że nie wiadomo, czy słowa wypowiadane przez niego podczas rozmowy mają jakiekolwiek znaczenie już godzinę później. Inaczej niż w Polsce w Europie traktuje zobowiązania. Tak było przy umowie stowarzyszeniowej. Stąd to zaskoczenie w Europie. My mamy trochę więcej doświadczenia z politykami z b. ZSRR - stwierdził Tusk.
Lider PO podkreślił "inne priorytety, inne cele, jakie stawiają sobie politycy za wschodnią granicą". - Nadzwyczajna interesowność. My, nawet jak wyklinamy naszych polityków, jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że do tej pracy idą ludzie, którzy nawet jeśli nie zawsze to widać, myślą o interesie publicznym. Tam interes własny, rodziny, i to materialny, bywa często ważniejszy niż publiczny - podsumował.
Tusk zapewnił, że w rozmowach z partnerami z UE starał się, by w sprawie Ukrainy z Brukseli wyszedł "jeden głos". - I jest: Nie ma akceptacji dla takich zachowań władzy - powiedział. - Ale słyszę też i rozumiem głosy [które mówią]: "szukajmy sposobu wpływania na zachowanie Janukowycza". Żeby jak najmniej krwi się polało. Ona i tak najprawdopodobniej poleje się w dziś w nocy, w najbliższych dniach. Wszyscy, łącznie z Moskwą, są trochę bezsilni wobec tego klinczu w Kijowie - mówił premier.
- Cel krótkoterminowy, zablokowanie Ukrainy na drodze do UE, Putin uzyskał. Cena, którą płaci i będzie płaciła Rosja, jest większa, niż będzie w stanie znieść - podsumował.
- Władimir Putin ma dziewiętnastowieczny pogląd na politykę: kto jest silniejszy, ma więcej do powiedzenia. Jeśli chodzi o realną politykę, to jest w tym dużo racji. Chodzi o to, jak kto używa tego potencjału. Prezydent Putin nadużywa - stwierdził premier. Dodał, że "czy to Merkel, czy to Cameron, wszyscy zrozumieli, że stanowisko [UE] musi być możliwie twarde".
- Musimy aktywnie proponować rozwiązania. Czy Rosja ma być w tych scenariuszach? Nie na zasadzie, że to w Moskwie będą zapadały decyzje dotyczące Ukrainy. My wiemy, że nie mamy takiego guzika, który wciśniemy i Janukowycz będzie się tak zachowywał, Putin ma tych guzików więcej - podkreślił Tusk.
Jak stwierdził, "cele trzeba realizować osiągalne, narzędziami dostępnymi". - Dzisiaj próba nakłonienia UE do działania wprost przeciwko Rosji nie spotkałaby się ze zrozumieniem. Opinia Polski jest brana pod uwagę, ale nie możemy narzucić swojej woli. Od konstatacji, że postępowanie Janukowycza jest efektem polityki Putina, do gotowości, aby twardo rozmawiać z Rosją, jest odległość trudna do zmierzenia - przyznał premier. Według niego "zadaniem Polski jest, by UE była możliwie zjednoczona, polski głos traktowany serio i żebyśmy mieli realny wpływ na to, co się dzieje". - Ale nie daj Bóg, żebyśmy my ze swoim poglądem stali się europejską ekstrawagancją - przestrzegł Tusk.
Chcesz na bieżąco śledzić sytuację za granicą? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS