Europejska Partia Ludowa, do której należy PO, będzie po majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego miała do obsadzenia najprawdopodobniej dwa stanowiska: szefa Komisji Europejskiej i szefa Rady Europejskiej (w jej skład wchodzą głowy państw lub szefowie rządów państw członkowskich). I to na tę drugą funkcję według "Newsweeka" miałby szansę - gdyby zdecydował się startować - premier Donald Tusk. M.in. dlatego, że z dwóch wymaganych na fotelu szefa KE języków zna tylko angielski, a po francusku nie mówi.
Co przemawia za Tuskiem? "Newsweek" podkreśla, że najbardziej w decyzji o wyborze szefa Rady będzie liczyć się w tym roku zdanie kanclerz Merkel. A ta "podobno", jak pisze "Newsweek" powołując się na niemiecki tygodnik "Der Spiegel", wolałaby właśnie Tuska zamiast doświadczonego eurokraty Jeana Claude'a Junckera. Politycy PO mający orientację w sprawach europejskich, m.in. Bogusław Sonik, indagowani przez "Newsweek" ws. szans Tuska, oceniają, że to "realne", "jeśli się tylko zgodzi".
Ale sam Tusk na razie ani słowem nie potwierdził, czy wybiera się do Europy. "Newsweek", powołując się na anonimowych rozmówców z Platformy, pisze, że premier poukładał już partię na wypadek przeprowadzki do Brukseli. Na giełdzie nazwisk na fotel szefa rządu są Elżbieta Bieńkowska, Radosław Sikorski i Tomasz Siemoniak.
Za to kandydat na szefa partii - według statutu - jest jeden: Ewa Kopacz. I właśnie to według "Newsweeka" martwi polityków Platformy, którzy obawiają się - również anonimowo w rozmowie z tygodnikiem - że pod rządami pani marszałek Sejmu wszyscy skłócą się ze wszystkimi, a partia się posypie.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>>
Jeżeli masz telefon Windows Phone, kliknij tutaj >>>
Jeżeli masz iPhone'a, aplikację znajdziesz pod tym linkiem >>>