Po kolejnych doniesieniach o wypadkach pijanych kierowców, Ewa Podolska postanowiła porozmawiać o niepokojącym zjawisku w "Wieczorze Radia TOK FM". Skupiając się jednak na tych najmłodszych. - Co zrobić, żeby młodzi pili alkohol w sposób odpowiedzialny? - pytała Podolska. - Oczywiście, można powiedzieć "stop alkoholowi", można żądać abstynencji. Ale wszyscy się zgodzą, że to odwracanie się od rzeczywistości. Bo ludzie piją. Ale można pić głupio lub mądrze - mówiła dziennikarka.
I faktycznie, młodzi piją. Ewa Odachowska, psycholog z Instytutu Transportu Samochodowego, przytoczyła garść statystyk, przypominając, że są one zazwyczaj trudno dostępne. Badania ESPAD (European School Survey Project on Alcohol and Other Drugs) z 2011 roku wskazują, że w ciągu ostatniego miesiąca 57 proc. uczniów w wieku 15-16 lat piło piwo, 26 proc. wino i aż 41 proc. wódkę. Niepokojące są też dane dotyczące dostępności alkoholu dla nieletnich. W przypadku piwa, miało go 82 proc. badanych, wina - 70 proc., a wódki - 63 proc.
- Te statystyki są na pewno zbyt wysokie, bo dotyczą deklaracji - tłumaczyła Odachowska. - Często, niestety, inicjacja alkoholowa jest traktowana jako coś fajnego. I deklaracje wcale nie muszą odpowiadać prawdzie. Ale problem jest - podkreśliła.
Tymczasem, na nastolatków usiłujących kupić alkohol reaguje jedynie 4 proc. sprzedawców. - Choć te statystyki się poprawiają - mówiła Aneta Jóźwicka, rzecznik kampanii społecznej "Alkohol to odpowiedzialność. Pij rozważnie".
Dlaczego młodzi piją nieodpowiedzialnie? - Młode osoby niczego nie posiadają. Nawet jeśli jadą po alkoholu samochodem, to jest samochód mamy - tłumaczyła Jóźwicka. - Osoba dorosła posiada dom, kredyt, rodzinę, włożyła dużo pracy w to, żeby się uniezależnić. Zaczyna chronić swoje dobra i ma inne podejście do ryzyka. Młode osoby są skłonne do zachowań ryzykownych, bo wszystko, co tracą, nie należy do nich - wskazywała.
- Wyniki badań wśród młodych kierowców były zaskakujące. Mówili, że najbardziej boją się, że zrobią komuś krzywdę. Że będą musieli żyć z winą. A jeśli sami zginą, to zginą. Co z tego - mówiła Jóźwicka. Dodała jednak, że argumentem trafiającym do młodych jest też ryzyko kalectwa. Choć i to niekoniecznie skłania do rozwagi.
Jednak według Odachowskiej, brawura młodych związana jest z czymś innym. - Dojrzewanie to okres intensywnych zmian w życiu młodego człowieka, który próbuje właściwie wszystkiego, co stanie na jego drodze - wyjaśniała. Dlatego niezwykle istotny jest wpływ otoczenia.
W pierwszej kolejności chodzi o rodzinę. - Wiele młodych osób nie uświadamia sobie, że sukcesywnie uczy się regulacji emocji za pomocą alkoholu - mówiła Odachowska. Jej zdaniem młodzi dostrzegają to zjawisko w rodzinnym domu i zaczynają stosować we własnym życiu. - Mówimy dzieciom, że to nie jest dobre, że nie powinno pić, a jednocześnie pokazujemy, że tylko w ten sposób się bawimy, relaksujemy i tylko na tym polegają nasze spotkania ze znajomymi. Dajemy dziecku przekaz, że tak się po prostu robi - zaznaczyła psycholog. - Wytyczanie granic jest bardzo istotne. A często rodzicom kojarzy się tylko z zabieraniem wolności - mówiła psycholog.
Jednak otoczenie to nie tylko rodzina. W jednym z badań pytano respondentów, czy otrzymywali propozycję, aby po pijanemu usiąść za kółkiem. - Wszyscy odpowiedzieli, że tak. Co czwarty pytany był wręcz do tego namawiany - mówiła Jóźwicka. A 60 proc. pytanych przyznało, że widząc podobną sytuację, nie zniechęcaliby do jazdy po pijanemu. - Powiedzieli, że i tak by się nie udało. Nie zostaliby wysłuchani. To pokazuje brak asertywności, gdy naprawdę jest potrzebna. Ale też brak wiedzy na temat argumentów, których należy użyć, aby kogoś przekonać - mówiła Jóźwicka.
- Problemem są nie postawy, a zachowania - podsumowała Odachowska. Zazwyczaj wszyscy badani zgadzają się, że prowadzenie po pijanemu jest niebezpieczne. - Ale jeśli zapytać, czy im się to zdarzyło, 30 proc. przyznaje, że tak - mówiła psycholog. - Wszyscy się zgadzają, że prowadzenie po pijanemu jest złe, ale każdy znajduje całą listę usprawiedliwień. Że się śpieszyłem, że piłem do pustego portfela. A argumenty "bezpieczeństwo" czy "życie", to abstrakcje - wskazywała Barbara Król, przedstawicielka Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego.