Siemoniak: ''Nie nazywajmy specjalistów hakerami''. Hakerzy na to: ''To krzywdzące. Przyczyniamy się do rozwoju''

?Tak jak ślusarz nie jest, z definicji, włamywaczem, a mechanik samochodowy złodziejem pojazdów, tak samo haker nie jest cyberprzestepcą. Dziś, w erze post-Snowdenowskiej, wiemy już, że działania kojarzone z ruchem hakerskim prowadzone są często przez rządowe agencje wywiadowcze, jak amerykańska NSA? - to fragment listu otwartego, który środowiska hakerskie wystosowały do ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka.

Pytany na antenie TOK FM o to, czy polska armia szykuje się do cyberobrony i czy MON zatrudnia hakerów, Tomasz Siemoniak minister obrony narodowej przyznał: - Rozmawiamy o tym dużo, bo to zagrożenie nie jest hipotetyczne.

- Nie powiedziałbym, że zatrudniamy hakerów, tylko zatrudniamy świetnych specjalistów. Proszę ich nie nazywać hakerami. Przyszłe wojska cybernetyczne - to już dziś nie jest science fiction. Wszystkie państwa robią dużo w tym kierunku, wszystko zależy od informatyki. To, co 10 lat temu brzmiało jak fantasy, dziś jest faktem. Cyberataki będą towarzyszyły klasycznej wojnie, więc państwo musi w tę sferę wejść - mówił minister obrony narodowej.

Ta wypowiedź nie spodobała się środowiskom hakerskim, które w liście otwartym postanowiły zaprotestować przeciwko takiemu, jak piszą, krzywdzącemu stereotypowi "hakera".

Haker poznaje i tworzy, a nie kradnie

"Niestety, nadal pokutuje fałszywy obraz hakerów: w debacie publicznej przedstawiani są oni jako pospolici przestępcy. Również w znaczeniu pejoratywnym pojawiła się ona w Pańskim stwierdzeniu. Jednak, w środowisku specjalistów technologii informacyjnej, określenie "haker" jest jednoznacznie pozytywne" - czytamy w liście.

"Stereotypowa interpretacja jest nie tylko błędna, lecz również krzywdząca. Jej efektem jest nieuzasadnione przekonanie opinii publicznej co do charakteru działań hakerów i, de facto, dyskryminacja ich w wielu sytuacjach".

"Etos hakerski opiera się na chęci poznania, zrozumienia i tworzenia. Dla hakerów zdobywanie szeroko pojętej wiedzy z różnych dziedzin nauki oraz jej wykorzystanie w twórczy, niestandardowy, innowacyjny sposób jest jedną z podstawowych motywacji do działania. Łączy się to również z mocnym przekonaniem o konieczności dzielenia się zdobytą wiedzą i wzajemną pomocą. Osobistościami swoją pracą reprezentującymi ruch hakerski w Polsce są: Jacek Karpiński, Adam Słodowy, Julian Antonisz, a w innym sensie znana starszym pokoleniom kreskówkowa postać Pomysłowego Dobromira" - przekonują hakerzy.

Haker to nie cyberprzestępca

"Posiadana wiedza nie oznacza, że posiadająca ją osoba jest przestępcą. Tak jak ślusarz nie jest, z definicji, włamywaczem, a mechanik samochodowy złodziejem pojazdów, tak samo haker nie jest cyberprzestepcą. Nikt jednak nie piętnuje ani ślusarzy, ani mechaników samochodowych za posiadanie wiedzy, która umożliwiłaby popełnienie przestępstwa. Dzieje się tak jednak w przypadku hakerów" - czytamy.

"Dziś, w erze post-Snowdenowskiej, wiemy już również, że działania kojarzone niesłusznie z ruchem hakerskim prowadzone są często przez rządowe agencje wywiadowcze, jak amerykańska NSA czy brytyjska GCHQ. Chcemy wierzyć, że nie takie zadania stawia Pan przed powstającym Centrum Operacji Cyfrowych" - podkreślają sygnatariusze listu.

"Chętnie się spotkamy"

Grupa hakerów kończy swój list do ministra zachętą do rozmowy: "W wielu miastach na terenie Polski, jak również poza jej granicami, powstają miejsca, w których hakerzy spotykają się, pracują, wymieniają doświadczeniami - miejsca takie określane są mianem "hackerspaces", przedstawiciele grup związanych z wieloma z nich podpisali niniejszy list. Zapraszamy Pana i wszelkie osoby zainteresowane pogłębieniem swych informacji na temat ruchu hakerskiego do odwiedzenia ich, chętnie też spotkamy się z Panem lub przedstawicielami Ministerstwa, jeżeli wyrazicie Państwo taką wolę".

Więcej o: