Motorniczy rozjechał psa. Rzecznik: Powinien się zatrzymać, już rozmawia z kierownikiem

Motorniczy tramwaju przejechał psa na skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego i Podgórnej w Łodzi. Nie zatrzymał się, nie powiadomił służb. - Źle postąpił. Powinien się zatrzymać i zgłosić sprawę. Wyjaśniamy to - powiedział nam rzecznik MPK Sebastian Grochala.

Do zdarzenia doszło w czwartek 30 stycznia. Według relacji świadków, motorniczy zauważył na torowisku rudego psa średniej wielkości. Użył dzwonka, aby przepędzić go z torowiska, ale się nie zatrzymał. Chwilę później zwierzę wpadło pod tramwaj. "To tak, jakby tramwaj przejechał po grudzie zmarzniętego śniegu, który dostał się między koła. Ale on jechał dalej, ze stoickim spokojem, z zimną krwią" - napisał świadek w liście do Fundacji Viva!

Motorniczy: Pies wskoczył na torowisko

W raporcie złożonym przez motorniczego zdarzenie przedstawione jest inaczej. Mężczyzna twierdzi, że widział psa i użył dzwonka, aby przepędzić go z torowiska. Zwierzę miało odskoczyć, aby po chwili wbiec tuż pod koła tramwaju. Motorniczy nie tłumaczy jednak, dlaczego nie zatrzymał się po zdarzeniu i nie powiadomił o wydarzeniu centrali.

- Źle postąpił, powinien się zatrzymać. Nie wiemy, dlaczego tego nie zrobił - powiedział nam rzecznik MPK w Łodzi. - Dzisiaj będzie rozmawiał z kierownikiem i wyjaśniał sytuację. Tramwaj zachowuje się inaczej niż samochód, nie hamuje od razu. To może tłumaczyć, czemu motorniczy potrącił psa. Ale zgodnie z prawem powinien powiadomić nas o tym zdarzeniu - dodał.

Rzecznik poinformował, że normalną procedurą w takim przypadku jest skontaktowanie się z centralą MPK i opisanie zdarzenia. Jeżeli zwierzę nie żyje, motorniczy może jednak pojechać dalej. - Mamy podpisaną umowę z Zakładem Usług Komunalnych, który zajmuje się później zwłokami - zaznaczył Grochala.

"To jednostkowy przypadek"

- Mogę tylko powiedzieć, że jest nam przykro. Nie wszyscy pracownicy MPK są tacy sami, świadczy o tym zachowanie kolejnego motorniczego, który od razu powiadomił nas o zwłokach psa leżących na torach - podkreślił rzecznik MPK. - To jednostkowy przypadek. Poinformuję, co wyniknęło z rozmowy z motorniczym. Zależy mi na wyjaśnieniu tej sprawy - dodał Grochala.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>

Więcej o: