- Nie pojadę z własnej woli do Włoch. Będą musieli mnie złapać i krzyczącą i kopiącą zaciągnąć do więzienia. Nie zasłużyłam na nie - powiedziała w rozmowie z "Guardianem" Amanda Knox. Amerykanka, skazana przez włoski sąd na 28 lat więzienia za zabójstwo w 2007 r. w Perugii swojej współlokatorki Meredith Kercher, zapowiedziała, że "będzie walczyć o swoją niewinność".
Przypomnijmy: Knox została skazana na 28,5 roku więzienia za zabójstwo swojej współlokatorki, brytyjskiej studentki Meredith Kercher. Jej wspólnik i były partner, Włoch Rafaelle Sollecito, dostał 25 lat więzienia. Najprawdopodobniej władze Włoch rozpoczną starania o ekstradycję przebywającej w USA Knox. Wyrok sądu - odwracający rozstrzygnięcie sądu apelacyjnego z 2011 r. - na nowo otwiera zatem jedną z najgłośniejszych, najbardziej skomplikowanych i najbardziej niejasnych spraw ostatnich lat , w której wciąż jest wiele znaków zapytania.
Tymczasem sędzia, który wraz z sześcioma ławnikami wydał wyrok, opisał, jak "dręczący" był dla niego moment przed ogłoszeniem decyzji. W cytowanej przez "Daily Mail" rozmowie z "Corriere della Sera" Alessandro Nencini powiedział, że sąd debatował 12 godzin. - Przez te wszystkie miesiące, a szczególnie podczas ostatniego spotkania, czuliśmy wagę tego wyroku przeciw młodym ludziom i ich rodzinom. Ta sprawa miała wpływ na wiele osób - mówił sędzia. Dodał, że czuje się "oswobodzony", ponieważ moment decyzji był najtrudniejszy. - Ja też mam dzieci, i wydanie wyroków 25 i 28 lat więzienia na dwójkę młodych ludzi jest bardzo trudne - podkreślił.
Sędzia Nencini nie wyjaśnił jednak powodów takiej, a nie innej decyzji sądu. Pełne pisemne uzasadnienie wyroku zostanie bowiem ogłoszone w ciągu trzech miesięcy. Tam też ma być - według prawnika - opisany motyw, na którym oparł się sąd. Nencini w rozmowie z "Corriere della Sera" podkreślił jednak, że do godziny 20.15 tego wieczora, gdy doszło do morderstwa, Amanda Knox i jej ówczesny partner Raffaele Sollecito, mieli inne plany - ona miała pójść do pracy, on na dworzec, odebrać bagaż kolegi.
- Ale zmienili te plany i w ten sposób stworzona została okazja. Gdyby Amanda poszła do pracy, nie bylibyśmy tutaj - dodał. Nie wyjaśnił jednak, jak zmiana planów pary - udowodniona przez sąd - przekształciła się w motyw morderstwa - podkreśla "Daily Mail".
Chcesz na bieżąco śledzić sytuację za granicą? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>>
Jeżeli masz telefon Windows Phone, kliknij tutaj >>>
Jeżeli masz iPhone'a, aplikację znajdziesz pod tym linkiem >>>