Kompromitacja nie przeszkadza w robieniu kariery w mediach, bo jak zauważył Wojciech Szacki, "brednie" wygłaszane w Sejmie przez ks. Dariusza Oko ściągnęły na niego wielką uwagę. Dla wielu swoimi wypowiedziami się skompromitował, ale są "środowiska w których uchodzi za kogoś w rodzaju guru, w dodatku guru prześladowanego teraz przez media mętnego nurtu" - napisał publicysta na swoim blogu na Polityka.pl.
Według Szackiego "nie mniej barwnie bredziła" też Katarzyna Bratkowska, w rozmowie z Robertem Mazurkiem. Ale ona dzięki wypowiedziom gloryfikującym Włodzimierza Ilicza Lenina "podobnej sławy nie zażywa".
Przypomnijmy, feministka w rozmowie dla "Rzeczpospolitej" przekonywała, że "Lenin napisał wiele wspaniałych rzeczy" i "był orędownikiem upodmiotowienia kobiet". Bratkowska nie potrafiła przypomnieć sobie żadnego tekstu, w którym Lenin "wzywałby do przemocy, pogardy". Z wywiadu dowiedzieliśmy się też, że wolałaby ona mieszkać na Kubie niż w Stanach Zjednoczonych.
Wojciech Szacki postanowił przypomnieć, dlaczego Lenin zasłużył na określenie "pierwszoplanowego zbrodniarza XX wieku". Choć jak przyznał, jest trochę zażenowany, musząc odwoływać się do wiedzy, którą powinien mieć każdy gimnazjalista...
"Był twórcą i wodzem totalitarnego państwa z wszechwładnymi tajnymi służbami, w którym rozgoniono parlament, zdelegalizowano (poza jedną oczywiście) partie, torturowano i rozstrzeliwano ludzi bez sądu lub pakowano do łagrów. Tysiącami, a nawet dziesiątkami tysięcy. Bratkowska nie musi tego wszystkiego wiedzieć, nie wymagam od niej więcej niż od księdza Oko. To, co mnie dziwi, to fakt, że krótko po pochwale komunizmu stała się bohaterką okładki "Wysokich Obcasów". A także to, że jej oda do zbrodniarza jakoś umknęła postępowej opinii publicznej" - napisał Wojciech Szacki.