Rozpoczynająca się w lutym ósma edycja wyborów Miss Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu spotkała się z ostrym sprzeciwem grupy studentów. "Konkursy piękności nie powinny odbywać się na Uniwersytecie. Uczelnia nie jest miejscem, w którym należałoby oceniać walory ciała w opiętym stroju kąpielowym, ale wiedzę, inteligencję i pracowitość" - czytamy w oświadczeniu podpisanym przez trzy studentki UMK . Protest w portalu społecznościowym poparło niemal 250 osób, a o sprawie informowała większość lokalnych mediów.
Oświadczenie dotyczące wyborów miss można też znaleźć na stronach "Codziennika Feministycznego". Aktywistki zarzucają tam organizatorom, czyli samorządowi studenckiemu, że uprzedmiotowiają kobiety. Ich zdaniem promują "karierę przez cielesność", podczas gdy doktorantki w czasie macierzyństwa pozbawione są wsparcia uczelni. "Jest to dla kobiet dość jasny komunikat - możesz się uczyć, ale za pomocą ciała szybciej osiągniesz sukces" - podkreślają feministki.
Autorki protestu drwią z pytań, jakie przygotowano kandydatkom, np. "Jakim zwierzątkiem chciałabyś być, gdyby szalony naukowiec dał ci taką możliwość?". Według nich w żaden sposób nie udowadnia to podnoszonej przez obrońców wyborów tezy, że uwzględnia się w nich także osobowość czy inteligencję studentek. "Reszta konkursu poświęcona jest seksownemu pląsaniu w skąpych ciuszkach, podczas gdy widownia patrzy i ocenia - a studentki wchodzą w rolę przedmiotów, a nie podmiotów" - piszą.
- Wybory traktujemy jako formę rozrywki, a przecież uniwersytet od lat pozwalał, żeby studenci po prostu się bawili - broniła się kilka dni temu na antenie Uniwersyteckiego Radia Sfera Joanna Jankowska z Samorządu Studentów UMK, studentka socjologii, która sama jest aktywną fotomodelką. Wskazywała, że "każda z dziewczyn chciała sobie coś udowodnić, pokazać nawet samej sobie, że jest piękna, wartościowa, wie, czego chce od życia". Odpowiadała także na zarzuty o uprzedmiotowienie studentek. - Faktycznie, są oceniane jak małpki w klatce, ale przecież taka jest specyfika wyborów miss i dziewczyny się na to godzą - przekonywała. I podkreślała, że wybory to "nie wejściówka czy kolokwium", stąd przyjęta formuła pytań zadawanych kandydatkom.
- Jesteśmy w trakcie pisania listu otwartego do władz uczelni. O ile jest to możliwe, chcielibyśmy, żeby organizacja tego konkursu została zaprzestana - zapowiedziała w Radiu Sfera Martyna Hoffman, studentka socjologii i jedna z liderek protestu. Samorządowcy podkreślają natomiast, że nie wpłynęło do nich żadne oficjalne pismo i nie mogą sprawy komentować. Choć oświadczenia protestujących są im znane. - W stosownym czasie odniesiemy się do nich - stwierdził w rozmowie z Tokfm.pl Hubert Jakubowski, przewodniczący samorządu.
Oficjalnym stanowiskiem organizatorów jest więc komentarz Jankowskiej z Radia Sfera. - Podpisujemy się pod tym - przyznał Jakubowski. Czy także pod słowami o "małpkach w klatce"? - Nie czytałem tego komentarza, nie wiem, czy nie jest wyrwany z kontekstu - zastrzegł. O samą imprezę jest spokojny. - Kiedyś były podobne protesty, a konkurs odbywa się już po raz ósmy. Nie rezygnujemy, konkurs się odbędzie - mówi szef samorządu. - Ewentualnie możemy się pochylić nad pytaniami, które nie wszystkim do końca odpowiadały. Formuła konkursu pozostanie bez zmian - kwituje.
Obserwatorzy są podzieleni. "W końcu znalazł się ktoś, kto powiedział to głośno. Miejmy nadzieję, że takie konkursy będą odbywały się poza uczelniami" - napisała jedna ze studentek na profilu protestu . "Jesteście niesamowite w tym zacietrzewieniu! Serio uważacie, że największym problemem kobiet jest branie udziału w tego typu konkursach?" - zapytała inna. I z przekąsem zaproponowała, by zlikwidować juwenalia.
Co na to uczelnia? - Ta sprawa swoim rozgłosem daleko przekracza znaczenie tych wyborów - podkreśla w rozmowie z Tokfm.pl dr Marcin Czyżniewski, rzecznik UMK. Tłumaczy, że impreza organizowana jest za zgodą władz, a w jury konkursu zasiada co roku prorektor ds. studenckich. Dr Czyżniewski zaznacza, że uniwersytet nie będzie odnosił się do zarzutów formułowanych pod adresem samorządu studenckiego. - To pewien głos w szerszej dyskusji o roli kobiet we współczesnym świecie. Podchodzimy do tego z szacunkiem, ale tam nie dzieje się nic, co wymagałoby interwencji władz rektorskich. Nigdy nie dochodziły do nas głosy, że dzieje się tam coś nieprzyzwoitego - wyjaśnia rzecznik.
Czyżniewski, choć na wyborach uczelnianej miss nigdy nie był, nie zgadza się z zarzutem, jakoby uniwersytet nie był miejscem na konkursy piękności. - Wręcz przeciwnie. Uniwersytet nie jest miejscem, w którym powinny się odbywać działania wyłącznie edukacyjne. Wręcz zachęcamy studentów, żeby organizowali sobie życie w ramach uczelni, mając poczucie, że to nie będą tylko wykłady - podkreśla. - Każde władze uniwersyteckie się cieszą, gdy studenci wykazują jakąś aktywność. Jaka ona jest, taka jest. Pewnie, że fajniej by było, jakby powstawały same studenckie teatry dramatyczne. Taką mamy kondycję kulturalną społeczeństwa i jeśli młodzież to bawi, nie należy tego zabraniać - kwituje.
Nowy blog - Anna Gmiterek-Zabłocka zajmie się Twoją sprawą! >>