Senator i były premier mówił w poranku Radia TOK FM o obecnej sytuacji na Ukrainie: - Gdy mnie tydzień temu ktoś zapytał, kto jest w tej rozgrywce silniejszy, powiedziałbym, że pozycja opozycji jest słabiutka. Protest na Majdanie zamierał, a tu raptem takie odwrócenie ról. Szanse na pozytywny scenariusz są coraz większe. Pytanie dotyczy nie tylko intencji i skłonności do ustępstw Janukowycza, ale też opozycji, która formułuje swoje postulaty niezwykle radykalnie.
Zdaniem byłego premiera przy obecnym systemie konstytucyjnym, gdyby nawet opozycjoniści zgodzili się na wejście do rządu, to mieliby bardzo słabą pozycję, bo "i prezydent silny, i większość w parlamencie przeciwna politycznie". - Tam jest trudny problem ustroju i reformy konstytucyjnej. 10 lat temu podczas rozmów przy okrągłym stole jednym z elementów porozumienia było przeprowadzenie reformy konstytucyjnej, zlikwidowanie tej silnej prezydentury z niezależną administracją. Niestety pan Juszczenko, jak został prezydentem, założył kapcie poprzedników, zrobiło mu się wygodnie i zostało po staremu. Tego się nie zrobi w ciągu tygodnia czy dwóch. Należałoby się nastawić na jakiś okres przejściowy - mówił Cimoszewicz w TOK FM.
- Janukowycz i jego obóz oczekują gwarancji bezpieczeństwa. Czy po wypadkach, które miały miejsce, m.in. zabójstwach, ktokolwiek może dać im takie gwarancje? - pytał prowadzący program Tomasz Sekielski.
- To się da sformułować. To nie mogą być bezwarunkowe gwarancje "niezależnie, co robiłeś, czy gwałciłeś, czy zabijałeś, to będziesz bezkarny". Ale jeśli ktoś nie ponosi bezpośrednio osobistej odpowiedzialności za to, że np. ktoś strzelał do demonstrujących ostrą amunicją, to jest wyobrażalne. W wielu krajach zawiera się takie kompromisy. To rodzaj oportunizmu prawnego, ale chodzi o coś większego - mówił były premier. - Na Ukrainie to jest zawsze podstawowy problem. Tam 95 proc. polityków powinno pójść siedzieć, gdyby państwo było praworządne, bo każdy ma bardzo dużo brudu za paznokciami.
Zdaniem Cimoszewicza Janukowycz może grać na czas. - Nikt nie pała entuzjazmem do oddania władzy, zwłaszcza lukratywnej. Choć dziś nie powinien wierzyć, że upływ tygodnia czy dwóch załamie demonstrantów. Widzą teraz realność celu, co ich będzie motywowało. Gra na czas może mieć wyłącznie charakter taktyczny, a nie strategiczny. To nie ma być cel, tylko środek do czegoś. Żeby przeorganizować szeregi, obmyślić strategię wycofania się, spakować walizki - tłumaczył b. premier.