- Spodziewaliśmy się, że w Kijowie dojdzie do krwawych scen. Po uchwaleniu drastycznego prawa wiedzieliśmy, jak to się skończy. Wszyscy na Majdanie to czuli. To był zupełnie inny Majdan niż w grudniu. Wtedy ludzie byli pełni optymizmu, radości, cieszyli się wolnością. Teraz widzę tam tych samych ludzi, ale oni zupełnie inaczej patrzą na rzeczywistość. Są bardziej radykalni - mówiła Gosiewska.
Posłanka wspominała, jak zaskoczyło ją, że na Majdanie nie ma jednego przywódcy. - Majdan nie akceptuje polityków. To są ludzie, którzy chcą rewolucji, zmian systemowych, a nie wymiany ludzi, jak po Pomarańczowej Rewolucji - wyjaśniała.
- Janukowycz wie, że to walka o wszystko. Wie, że jeśli przegra, to straci majątek i trafi do więzienia. To samo czują ludzie na Majdanie - że jeśli nie będą walczyć do końca, czeka ich więzienie - podkreślała Gosiewska.
Posłanka mówiła, że w sprawie Ukrainy wielką rolę do odegrania mają europejscy politycy. - Ukraińcy mają dość deklaracji solidarności, chcą czynów. Czyli sankcji wymierzonych w konkretne osoby, a nie w całą gospodarkę - podkreślała. Co powinna dla Ukrainy zrobić Polska? Posłanka wymieniała bez wahania: trzeba uderzyć w firmy powiązane z oligarchami, które działają na polskim rynku, ograniczyć osobom powiązanym z Partią Regionów i Janukowyczem możliwości wjazdu do kraju, a także zabiegać o blokadę ich kont w zachodnich bankach.
- Polska powinna jako pierwsza wprowadzić sankcje, a potem zdecydowanie działać na szczeblu Parlamentu Europejskiego. Jest o co walczyć, pod warunkiem że będziemy prowadzić aktywną politykę zagraniczną, a nie politykę twitterową - rzuciła Gosiewska.
- Dlaczego prezes Kaczyński nie przychodzi na posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego? - dopytywała Monika Olejnik. - Jakie ta rada ma znaczenie? Nie padają na niej żadne ważne słowa. A prezes Kaczyński nie przekonałby do niczego Komorowskiego. Bo prezydent ma takich doradców, jakich ma - m.in. pana Jaruzelskiego... - odpowiedziała Gosiewska
- Jak Jaruzelski miałby doradzać Komorowskiemu? Przecież jest ciężko chory - zaprotestowała Olejnik. - Wcześniej był zapraszany na spotkania z prezydentem - odpowiedziała posłanka PiS.
- Ale co ma wspólnego Jaruzelski z Ukrainą? - nie mogła zrozumieć dziennikarka. - On jest znaczącym elementem polityki Pałacu Prezydenckiego. Przykro mi, że pani redaktor pewnych rzeczy nie dostrzega - ucięła Gosiewska.
- Złożyliśmy wczoraj projekt uchwały ws. Ukrainy, mam nadzieję, że zostanie przyjęty. Mamy tam wyrazy solidarności z Ukrainą, mówimy o konieczności wprowadzenia sankcji i zaznaczamy, że Polska musi być przygotowana na przyjęcie uchodźców - opowiadała Gosiewska.
- Janukowycz wie, że bez fałszowania wyborów nie wygra. Więc zrobi wszystko, żeby nie dopuścić normalnych wyborów. Nowe prawo de facto wprowadza na Ukrainie stan wyjątkowy. Przepisy uniemożliwiają normalną kampanię wyborczą, działanie opozycji. A prezydent Komorowski mówi, że trzeba tam wysłać jak najwięcej obserwatorów. Przepraszam, ale co oni mieliby tam obserwować? Samo oddawanie kartek? - denerwowała się posłanka.
Gosiewska wspomniała też, że podczas swojej wizyty na Majdanie rozdawała demonstrantom bigos. - To może się wydawać zabawne, ale Ukraińcy postrzegali to jako akt wsparcia - wyjaśniła.
Chcesz na bieżąco śledzić sytuację na Ukrainie? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>