W sprawie problemów z sądowymi przesyłkami od Państwa - słuchaczy TOK FM i internautów - dostajemy bardzo dużo maili: że ktoś jest w domu, a mimo to doręczyciel zostawia mu awizo; że przesyłkę trzeba odbierać na stoisku monopolowym albo w sklepie ze szczurami, często oddalonym o kilka kilometrów od miejsca zamieszkania; że doręczyciele są niekompetentni.
Dziś spoglądamy na ten temat z drugiej strony - sądów. Kilka dni temu Dawid Studencki z Centrum Zakupów dla Sądownictwa (ta instytucja nadzoruje wykonanie umowy z Polską Grupą Pocztową, czyli PGP) przekonywał nas, że problemów jest niewiele .
Postanowiliśmy jednak sprawdzić to u źródła, czyli bezpośrednio w sądach.
Z danych zebranych z kilku sądów okręgowych w Polsce wynika, że zaczynają się pojawiać przypadki, gdy z powodu niedoręczonej korespondencji trzeba odwoływać rozprawy. Tak było m.in. w dwóch sądach rejonowych na Lubelszczyźnie: w Lubartowie i Puławach.
- Nastąpiło odwołanie rozpraw właśnie z tego powodu, że nie wykonano doręczenia zleconego przez sąd. Nikt się nie stawił, a sąd nie uzyskał żadnej informacji, czy strony zostały prawidłowo powiadomione, czy też nie - mówi sędzia Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. Jak dodaje, do sądów nie dotarły tak zwane zwrotki. - Jest to kartonik, na którym strona czy uczestnik postępowania osobiście poświadcza odebranie przesyłki, z datą i podpisem. I wtedy sąd ma wiedzę, co się dzieje - wyjaśnia Ozimek.
Od rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim Renaty Nowosadzkiej dostaliśmy z kolei informację, że w tym sądzie nie odbyły się dwie rozprawy w wydziale karnym odwoławczym. Zdecydowanie gorzej jest natomiast w sądach rejonowych w tym okręgu. Dla przykładu: w Sądzie Rejonowym w Międzyrzeczu nie odbyło się już kilkanaście spraw. Podobną tendencję widać w Sądzie Rejonowym w Gorzowie, gdzie są to coraz częstsze przypadki - tylko dziś (środa) kilka takich spraw spadło z wokandy.
Sądy dostrzegają też inne problemy. W Gorzowie odnotowano wiele nieprawidłowości w doręczeniach: brak daty doręczenia, brak podpisu czy wskazania osoby odbierającej. A to ma bardzo istotne znaczenie dla sądu, bo tu wszystko musi się zgadzać, by było zgodnie z prawem. Ponadto - jak informuje Renata Nowosadzka - już widać, że znacznie wydłużył się okres doręczeń w porównaniu z doręczeniami wykonywanymi przez Pocztę Polską.
Do sądu w Lublinie dociera wiele sygnałów od adwokatów, że od początku stycznia nie dostali nic albo że doręczyciel poinformował ich, że będzie przychodził raz na kilka dni. - To może skutkować tym, że adwokat dowie się o terminie rozprawy już po tej rozprawie - mówi sędzia Artur Ozimek. Przyznaje, że jest też sporo informacji od osób, które nie są prawnikami. - Mamy informacje o tym, że przesyłkę dostarczała osoba nieletnia albo że próba doręczenia miała miejsce w późnych godzinach wieczornych - mówi Ozimek. Był też przypadek, gdy na awizie jako punkt do odebrania przesyłki podano prywatny dom, którego właściciele nic o tym nie wiedzieli.
Sąd Okręgowy w Toruniu zauważa z kolei kłopoty biura podawczego. Rzecz w tym, że pracownicy są zmuszeni przygotowywać korespondencję do wysyłki do godz. 12, zaś korespondencja przygotowana po tej godzinie jest wysyłana dopiero następnego dnia. A to spore utrudnienie.
Z sądu w Tarnobrzegu dostaliśmy informację, że wszelkie rozprawy i posiedzenia, które odbyły się do dziś, były wyznaczane jeszcze w grudniu, gdy przesyłki, czyli np. wezwania na rozprawę, dostarczała Poczta Polska, więc tu akurat problemów nie zauważono.
Jeśli chodzi o Warszawę, dla przykładu Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa obserwuje znaczący spadek zwrotnych potwierdzeń odbioru (zwrotek). Sędzia Agnieszka Domańska, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie, zastrzega jednak, że stwierdzenie, jakie są tego przyczyny i jakie ta sytuacja będzie miała ewentualne konsekwencje procesowe, będzie możliwe dopiero po terminie wyznaczonych rozpraw czy posiedzeń, czyli zapewne na przełomie stycznia i lutego.
Bardzo mało zwrotek zauważono też w Sądzie Okręgowym w Opolu - na blisko 500 wysłanych w styczniu pism zwrotki przyszły tylko w niespełna 30 przypadkach.
"Strony, które zgłaszają się do sądów z okręgu opolskiego, podają, iż dotychczas nie otrzymały przesyłki kierowanej przez sąd ani też żadnego awiza. Informują również pracowników o fakcie roznoszenia listów w brudnych i poszarpanych reklamówkach przez osoby urągające powadze doręczyciela" - napisała nam w odpowiedzi Ewa Kosowska-Korniak z Sądu Okręgowego w Opolu.
"Istnieje poważna obawa, że w najbliższym czasie postępowania ulegną znacznemu wydłużeniu wobec niemożności pewnego i zgodnego z przepisami prawa doręczenia pism wychodzących z sądu" - informuje opolski sąd.
A jak jest w Gdańsku? "Niektóre sądy rejonowe i wydziały Sądu Okręgowego w Gdańsku zgłaszają, że wpływa zauważalnie mniej zwrotnych potwierdzeń odbioru korespondencji od adresatów" - pisze Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. "Zgłaszane są też problemy związane z koniecznością ręcznego oznaczania korespondencji poleconej, tzw. R-ką (ręczne naklejanie kodu), co wydłuża czas potrzebny na wysłanie listów. Jest za wcześnie, by mówić, czy i ile spraw sądowych się nie odbyło z tego powodu, że nie doręczono wezwania - sprawy są wyznaczone na ogół z mniej więcej miesięcznym wyprzedzeniem" - zastrzega.
- Najwięcej przesyłek wychodzi codziennie z jedynego w Polsce sądu elektronicznego - e-sądu w Lublinie. Od początku stycznia było to prawie 80 tys. nakazów zapłaty. A zwrotki są tylko pojedyncze, co jest sytuacją niespotykaną - mówi sędzia Ozimek. I zaznacza, że może to mieć poważne konsekwencje dla zwykłych ludzi. - Po podwójnym awizowaniu sąd uznaje przesyłkę za doręczoną i decyzję e-sądu można uprawomocnić. Co z kolei wiąże się z tym, że wierzyciel może taki nakaz zapłaty skierować do wykonania - mówi Ozimek. I dodaje, że dłużnik może się o tym dowiedzieć dopiero od komornika. - Sytuacja w e-sądzie jest niespotykana, trudna i dziwna - przyznaje rzecznik.
W tej sprawie możecie pisać do autorki tekstu na adres: problem@tok.fm
Nowy blog - Anna Gmiterek-Zabłocka zajmie się Twoją sprawą! >>