Wicemarszałkini Sejmu w zapowiedziach rządu brakuje przede wszystkim spójnej wizji. - Premier od zawsze mówił, że nie lubi wizji i nie uważa się za wizjonera. Nie ma tu myślenia, co zrobić, żeby Polska była nowoczesnym krajem, w którym inwestuje się w kapitał społeczny, żeby ludzie się rozwijali, żebyśmy byli państwem konkurencyjnym wobec innych gospodarek. Żebyśmy nie byli krajem, który tylko eksportuje i przyjmuje tanią siłę roboczą - mówiła na antenie radiowej "Jedynki" Nowicka.
Rządowe plany nazwała "rozdawnictwem pieniędzy". - Te działania rządu mają jedną podstawową wadę z mojego punktu widzenia. To jest czyste rozdawnictwo pieniędzy. I mówię to jako osoba związana z lewicą, ale dbająca i troszcząca się o to, żeby była jakaś polityka dalekosiężna kraju. Której celem byłoby zbudowanie podstaw do tego, aby pewne problemy społeczne były eliminowane, a nie wyłącznie realizować je za pomocą rozdawania pieniędzy - mówiła.
Zdaniem Nowickiej dobrym przykładem takiego "rozdawnictwa" jest zapowiedź wprowadzenia preferencyjnych warunków zatrudnienia osób młodych. - Co oznacza, że będą specjalne preferencje dla pracy dla młodych ludzi? To oznacza, że pracodawcy będzie się w tym momencie opłacało zatrudnić osobę młodą. Bo dostanie z tego tytułu jakieś świadczenia. Rząd nie stara się, żeby było więcej miejsc pracy. I dla młodych, i dla starych.
Wicemarszałkini Sejmu z "mieszanymi uczuciami" ocenia zapowiedź ograniczenia umów śmieciowych. - Moje lewicowe serce cieszy się, kiedy słyszę zapowiedź ograniczenia umów śmieciowych. Ale można to było zrobić o wiele wcześniej. To jest ogromny problem społeczny, którego rząd przez sześć lat rządzenia nie zauważył - mówiła w audycji Roberta Kowalskiego Wanda Nowicka.
Rządowych planów broniła z kolei Julia Pitera, posłanka Platformy Obywatelskiej. - W 2008 roku ogłosiliśmy szereg zapowiedzi. Wczoraj pokazano taki materiał, w którym dziennikarze ocenili, jaki procent został zrobiony. 50 procent zapowiedzi ze 199, które były w pierwszym exposé. Nie jest w sumie tak źle. Zważywszy, że w 2008 roku rozpoczął się kryzys i priorytetem rządu było niepoddanie się tym wszystkim negatywnym zjawiskom, które miały miejsce w Europie Zachodniej i Stanach - mówiła w audycji "Sterniczki" Pitera.
- Wychodzimy z kryzysu, czego przejawem są wszystkie wskaźniki makroekonomiczne, które od lutego zeszłego roku pomaleńku zaczęły się odbijać. Teraz będziemy skupiać się na tym, żeby poprawić warunki bytowe ludzi. Stąd te wszystkie programy - dodała posłanka PO.