- Ona opowiadała, że nacisnął na gaz, wyjechał na ulicę Szczecińską w jakimś takim szaleńczym pędzie, ona prosiła go, płakała, błagała: "Zatrzymaj się, ja chcę wysiąść, co ty robisz, pozabijasz nas!". Ściana była, nie było z nim jakiegokolwiek kontaktu - relacjonuje reporterowi programu "Blisko ludzi" wersję pasażerki bmw jej ojciec.
Przypomnijmy: w Nowy Rok w Kamieniu Pomorskim kierowany przez 26-latka samochód marki BMW wypadł z drogi i wjechał w grupę ludzi .
- Dojechali do przejazdu, zobaczyła ludzi idących tylko, i w pewnej chwili zauważyła skręt kierownicy, zamknęła oczy i tyle... - opisuje ojciec Adrianny.
W wypadku zginęło pięcioro dorosłych i jedno dziecko. Okazało się, że kierowca auta, 26-letni Mateusz S., był pod wpływem alkoholu (2 promile) i narkotyków (zażył amfetaminę i palił marihuanę).
Tragedia poruszyła całe miasto , zareagowali też na nią niektórzy politycy, domagając się zaostrzenia kar za jazdę po pijanemu, a media przypominały, że to nie pierwszy przypadek, gdy sprawca, znany w mieście pod ksywką "Sokół", został złapany za kółkiem po alkoholu.
S. przyznał się do zarzuconego mu czynu, złożył obszerne wyjaśnienia, wyraził skruchę i twierdzi, że był to nieszczęśliwy wypadek. Wczoraj sąd aresztował go na trzy miesiące . - [Adrianna] "wyszła z samochodu, ktoś otworzył jej drzwi, on [Mateusz S.] już [tam] stał. Podeszła do niego, zapytała: Dlaczego to zrobiłeś?... Co ty zrobiłeś...? - opisuje chwile tuż po wypadku ojciec pasażerki bmw. I opisuje reakcję mężczyzny: - On powiedział "Wszystko jest skończone, już pójdę siedzieć".
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>