Świadkowie: "Była w grupie napastników"; "Położyła się przed autem, by je zablokować". Jak zginęła pijana ciężarna w Łodzi?

Pijana kobieta w ciąży, która zginęła w sylwestra, była w grupie atakującej kijami auta i położyła się przed samochodem, by uniemożliwić mu przejazd? - Tak zeznają niektórzy świadkowie tego wypadku - mówi w rozmowie z portalem Gazeta.pl rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. W sprawie śmierci ciężarnej na ul. Wojska Polskiego w Łodzi mnożą się pytania. Odpowiedzieć może na nie sekcja zwłok kobiety, do której być może dojdzie już dziś.

Przypomnijmy: w sylwestra w Łodzi agresywna grupa osób zatrzymywała na ul. Wojska Polskiego pojazdy i atakowała je kijami bejsbolowymi. 67-letni kierowca toyoty, obawiając się o bezpieczeństwo, próbował odjechać. Po przejechaniu kilku metrów zauważył leżącą na ulicy kobietę, która być może zaczepiła się o samochód.

Kobieta, która była w dziewiątym miesiącu ciąży, zmarła. Okazało się, że miała we krwi 2,2 promila. Lekarze walczyli o życie jej dziecka, które urodziło się w stanie krytycznym. Wczoraj wieczorem zmarło .

Świadek: "Położyła się przed samochodem"

- Dotychczas przesłuchano 17 świadków, planujemy kolejne przesłuchania. W relacjach są rozbieżności. Wśród przesłuchanych osób są tacy świadkowie, którzy twierdzą, że kobieta była w agresywnej grupie, która atakowała samochody kijami baseballowymi i żądała pieniędzy za przejazd. Jeden ze świadków zeznał wręcz, że kobieta położyła się przed samochodem, aby uniemożliwić dalszą jazdę. Inni z kolei twierdzą, że prawdopodobnie przewróciła się na jezdnię - mówi portalowi Gazeta.pl rzecznik prasowy łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

Rzecznik w rozmowie z nami zaznacza jednak, że "kwestia winy w tej sprawie może być niezwykle trudna". - Musimy ustalić, czy kierowca toyoty widział kobietę leżącą przed samochodem. Robimy wszystko, aby rozwiać wątpliwości w jak najbardziej precyzyjny sposób. Na razie nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów i nie wiadomo, czy ktokolwiek je usłyszy - podkreśla.

"W przedniej części podwozia widoczne są starcia..."

Śledczy wciąż badają, jak doszło do śmierci kobiety. - Tu pomocne będą wyniki sekcji zwłok. Najprawdopodobniej odbędzie się dzisiaj, a jej wyniki będą miały bardzo istotne znaczenie w śledztwie. Przede wszystkim pozwolą nam na ustalenie rozmiaru doznanych obrażeń i przybliżą mechanizm ich powstania - mówi prok. Kopania.

Jak relacjonuje, z zeznań świadków i z zapisów monitoringu wynika, że "w chwili, gdy kierowcy udało się minąć grupę, kobieta leżała na jezdni", jednak "oględziny samochodu nie doprowadziły do stwierdzenia takich uszkodzeń, które ewidentnie wskazywałyby na potrącenie".

- Ujawniono natomiast drobne wgniecenia, które mogły pochodzić od uderzeń kijem baseballowym, a w przedniej części podwozia po prawej stronie widoczne są starcia kurzu czy brudu, które mogą wskazywać na to że kobieta miała kontakt z tą częścią samochodu. Najprawdopodobniej - wynika to z relacji świadków - została przez samochód częściowo najechana, a potem przez kilka czy kilkanaście metrów wleczona po jezdni - mówi prok. Kopania. - Ale wszystko to wymaga jeszcze precyzyjnych ustaleń - zaznacza.

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>

Więcej o: