27 grudnia do polskich kin wszedł "Hobbit: Pustkowie Smauga", czyli długo wyczekiwana druga część "Hobbita" Petera Jacksona. Film - tak jak pierwsza część oraz trylogia "Władca Pierścieni" - kręcony był w Nowej Zelandii. Jak wpłynęło to na ten kraj i jego mieszkańców?
- Rynek filmowy w Nowej Zelandii szacuje się na 800 milionów dolarów. To może nie jest gigantyczna suma dla dużych krajów, ale pamiętajmy, że w Nowej Zelandii żyje tylko nieco ponad cztery miliony obywateli - mówi ambasadorka Nowej Zelandii w Polsce.
- Te 800 milionów to ogromny finansowy zastrzyk. I to Peter Jackson, niemal samodzielnie, zbudował u nas przemysł filmowy. Dzięki niemu Nowa Zelandia zyskała międzynarodową reputację i stała się celem dla wielu filmowców. Od 2001 roku dla wielu Nowa Zelandia stała się miejscem, "gdzie nakręcono Władcę Pierścieni" - przekonuje Wendy Hinton.
- Mnóstwo Nowozelandczyków pracuje teraz przy "Hobbicie" - od techników, przez artystów, kostiumologów, po dostawców cateringu. To ma ogromny wpływ na naszą gospodarkę. Początki Petera Jacksona? Tak, oczywiście, że pamiętam. Miał problemy, żeby zdobyć finansowanie dla swoich projektów. On i jego przyjaciele przez wiele lat robili filmy niemal za darmo, zanim udało mu się przebić - dodała.
- Te tolkienowskie adaptacje naprawdę są bardzo ważne. W tym momencie pewnie całkiem spora grupa mieszkańców nie miałaby problemu ze zmianą nazwy na Śródziemie. Narodowe nowozelandzkie linie lotnicze używają tego do reklamy. Pracownicy mają stroje inspirowane postaciami ze Śródziemia, jest też slogan dla wszystkich, którzy myślą, że Nowa Zelandia jest tak daleko: "od Śródziemia dzieli cię tylko jeden sen". Produkcje Jacksona wpłynęły nie tylko na ekonomię, ale i na społeczeństwo - mówiła Hinton. Dodała, że dzięki filmom Nowa Zelandia ma również dobrą opinię, jeżeli chodzi o innowacje technologiczne.
Hilton stwierdziła też, że wielu Nowozelandczyków o tym marzy, by zagrać w kolejnej części "Hobbita". - Stoją dniami i nocami, żeby się zaczepić. Nie jest to oczywiście proste, niewielu się udaje, ale jasne, można próbować. Jeśli jesteś specem od techniki albo utalentowanym aktorem... znam kilka osób, które pracują dla pana Jacksona - podsumowała ambasadorka Nowej Zelandii w Polsce.