Pierwsza konferencja Pussy Riot: "Dlaczego jesteście tu, zamiast jechać do dzieci?"

- Dlaczego nie pojechałyście od razu do dzieci? Przecież mówiłyście wielokrotnie, że jesteście młodymi matkami - pytali dziennikarze podczas pierwszej konferencji Pussy Riot zorganizowanej po tym, jak na mocy amnestii wyszły na wolność.

Maria Alochina i Nadieżda Tołokonnikowa są na wolności od poniedziałku. Spotkały się już kilka dni temu. Dziś zorganizowały spotkanie z dziennikarzami, na którym miały opowiedzieć o swoim pobycie w więzieniu i planach na przyszłość.

Mężczyźnie nie zadalibyście tego pytania

Zaraz po tym, jak dziennikarze odpytali Alochinę i Tołokonnikową z wiary w Boga i przynależności religijnej, przeszli do pytań o rodzinę. - Dlaczego nie pojechałyście od razu do dzieci? Przecież mówiłyście, że jesteście młodymi matkami - pytała jedna z dziennikarek. - Gdyby kilka dni temu z kolonii karnej wyszli mężczyźni, nikt nie zadawałby pytania o dzieci - odpowiedziała Tołokonnikowa.

Członkinie Pussy Riot wyjaśniły też, że "nigdy nie chciały ukrywać się za swoimi dziećmi i oczekiwać z tego powodu szczególnego traktowania". - Dzieci to nasza sprawa. Odpowiadamy za to, co zrobiłyśmy i jesteśmy gotowe zawsze odpowiadać za wszystkie nasze kroki - tłumaczyły. Jak podkreśliły, pobyt w Krasnojarsku służył omówieniu planów na przyszłość.

Co dalej z Pussy Riot?

Grupa nie ma jeszcze sprecyzowanych planów odnośnie do dalszej działalności. Wiadomo tylko, że będzie związana z prawami człowieka. - To projekt związany z prawami człowieka, który zaczął się już dawno. Niektórzy ludzie wciągnięci w nasze działania są dziś na granicy życia i śmierci. Tak jak dziewczyna w obwodzie niżgorodzkim, która jest obrońcą praw człowieka, była w szpitalu, jest ciężko chora. Nie wiadomo, czy wyjdzie z więzienia żywa, czy wyniosą ją na noszach. Dlatego nasza działalność jest potrzebna - argumentowały Alochina i Tołokonnikowa.

- Ludzie nie mają pojęcia, co dzieje się w koloniach karnych. Najgorsze jest to, że większość w ogóle nie jest zainteresowana. Człowiek, który tam trafił, ma potem problemy ze znalezieniem pracy. Ludzie uważają, że najlepiej się od niego odgrodzić. Więzienie jest u nas tematem tabu. Chcemy wyjaśnić, dlaczego wszyscy musimy się tym zajmować. My pamiętamy o ludziach, którzy są teraz tam. Może zabrzmi to naiwnie, ale mamy tam przyjaciół - dodały, opisując swoją dalszą działalność.

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>

Więcej o: